Archiwum

Kultura 122 stron

Jako stała czytelniczka „Bluszcza”, czuję się w obowiązku poinformować, jeśli jeszcze nie wiecie, że to koniec. Koniec polskiej kultury.

„Kochani Czytelnicy!
Milczeliśmy, bo do końca mieliśmy nadzieję, że Bluszcza da się uratować.
Do końca wierzyliśmy, że takie czasopismo jak nasze nie może po prostu zniknąć z rynku. Stało się jednak inaczej. Po śmierci naszego wydawcy nie znalazł się nikt, kto zdecydowałby się na kontynuowanie jego dzieła. Artur był wizjonerem, nie oglądał się na minimalne zyski, które przynosił mu Bluszcz. Wierzył w gazetę, wierzył w nas, wierzył, że w tak trudnych dla polskiej kultury czasach nasza gazeta jest potrzebna, bo wyciąga Polaków z czytelniczej zapaści. Niestety wyniki sprzedaży to jedyne kryterium, którym kierują się rynkowi inwestorzy. Rozumiemy to i czekamy na lepsze czasy dla naszej gazety. Wbrew oczekiwaniom, numer lipcowy nie ukaże się już
w sprzedaży.
W 2008 roku Bluszcz powrócił po 70 latach nieobecności. Zdobył kilka nagród rynku wydawniczego i środowiska dziennikarskiego. Jesteśmy przekonani, że pewnego dnia nasza gazeta powróci. Jeszcze silniejsza, jeszcze ważniejsza dla kultury.”

Zespół redakcyjny miesięcznika Bluszcz


Jako stała czytelniczka „Bluszcza”, czuję się w obowiązku poinformować, jeśli jeszcze nie wiecie, że to koniec. Koniec polskiej kultury. Pewnie dramatyzuję. Ale rzecz nie tyczy się jednak tylko miesięcznika. Podobnie wydawnictwo Ossolineum przeszło w stan likwidacji. Krążą plotki o stopniowym upadku PWN – u. Konsumpcjonizm. Istota rozwoju gospodarczego i upośledzenia kulturalnego.

Na tym wolę zakończyć komentarz do tragedii, mojej własnej. Tragedii, polegającej na utracie czegoś stałego, stabilnego, jakim była comiesięczna lektura „Bluszcza” – kultury na 122 stronach.


SPOŁECZNOŚCIOWY RATUNEK MAGAZYNU BLUSZCZ:

http://www.facebook.com/events/411095922269982/