Latibule
Komfort. Bezpieczeństwo. Ucieczka. Trzy słowa, które mogą połączyć się w jedno znaczenie.
Jak dużo osób by odczuć komfort wybiera ucieczkę w celu znalezienia się we WŁASNEJ bezpiecznej strefie? Wielu. W końcu skoro mamy możliwość wracania i przebywania w swojej przystani komfortu, dlaczego mielibyśmy tego nie robić? Takie miejsce, gdzie zostawiamy całe gówniane realia za sobą i na pewien moment olewamy problemy, cały wir problemów w które wplątani jesteśmy. Tylko, że pozostawanie w miejscu przez dłuższy czas nie rozplącze węzła który sami zacieśniliśmy. Okazuje się, że istnieje mało znane, nie tłumaczone z norweskiego na inne języki słowo latibule.
Właśnie ten jeden wyraz oznacza to miejsce które posiada w sobie bezpieczeństwo, komfort. Określenie miejsce ma tutaj znaczenie względne, ponieważ niekoniecznie chodzi o teren, choć niewykluczona jest opcja posiadania swojego latibule nawet jako park czy wzgórze, albo i własny pokój, ale dla niektórych ten stan oddać może druga osoba. Czasami w naszym otoczeniu może znaleźć się ktoś, kto emanuje dla nas komfortem, a obecność tej osoby wywołuje u nas bezpieczeństwo, zaś nieobecność jest przez nas wyczuwalna, a każdy powrót do danej osoby to nasza wersja ucieczki. Każdy z nas jako swoje latibule może obrać zupełnie coś innego, sens w tym by było to coś naszego. Latibule w swoim znaczeniu mówi też o tym, że miejsce to jest ukrywane przed wszystkimi przez co jest czymś wyjątkowym, jak i personalnym. Tylko czy ciągłe powroty nie doprowadzą w końcu do zatracenia? Bo przecież łatwo jest zgubić się w rzeczywistości, a po co zamęczać się podejmowaniem decyzji? I w tym problem.
Liczne książki Johnna Greena rozlegają się na półkach mojego regału. Między nimi znajduje się jedna pod tytułem Szukając Alaski, która posiada pewien cytat:
Wstrząsnęła nim oślepiająca, objawiona przed chwilą prawda, że szaleńcze miotanie się między chorobą a złudnymi marzeniami dobiega właśnie kresu. Reszta była ciemnością. Cholera! I jakże ja wyjdę z tego labiryntu!
John Green, Szukając Alaski
Jest to problematyka książki, gdzie główna bohaterka szuka odpowiedzi na pytanie : I jakże ja wyjdę z tego labiryntu?!, aż w końcu zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę labirynt to rodzaj cierpienia, a wyjście z niego to śmierć. Uważam, że można tu dostrzec kontrast między labiryntem, a latibule. Labirynt posiada wiele rozgałęzień, dróg, możliwości, ale w tym też start i koniec, jak życie. Musimy podejmować decyzje, przemieszczać się by w końcu dojść do finiszu. Dlatego ważne jest by nasze latibule nie wciągnęło nas, zatrzymywało na drodze, a przede wszystkim nie uzależniało. Podczas przechodzenia labiryntu trafiamy na ślepe zaułki, w życiu na komplikacje, możemy chwilami od nich uciec, ale ucieczka to chwilowe rozwiązanie, kontury zaułku nie są w stanie samoistnie zaniknąć, musimy szukać dobrej drogi, wyjścia z sytuacji, ale labirynt jest długi, zaułków będzie więcej, będziemy się gubić, uciekać by zostawić mętlik na rzecz swobody, ale mętlik nie zniknie, on się tylko poszerzy. Zatracenie jest łatwe, a ciągłe rozplątywanie problemów trudne. To oczywiste, że wybierzemy tę łatwiejszą wersję, ale to nas w pewnym momencie zgubi i utkniemy. Utkniemy między ścianami labiryntu.
Latibule jest ważne. Poczucie jakie daje jest ważne. Ale staranie się przechodzenia życia bez ciągłego powrotu do tego miejsca i zatrzymywania jest też ważne. Miejmy swoje latibule, korzystajmy z niego, ale w między czasie odnajdujmy różne koncepcje życia, nie bójmy się podejmować nawet tych najryzykowniejszych decyzji, a może nie zbłądzimy w labiryncie życia. Przejdźmy go tak, by nasza droga do wyjścia nie była zgubna, mimo, iż na pewno wiele razy będziemy musieli podejmować decyzje drogi, gdzie raz wejdziemy w zaułek, ale gdy zawrócimy spróbujemy dalej. I prawdopodobnie dalej. Znajdźmy swoje wyjście metodą prób i błędów, ale nie marnujmy tego czasu na ucieczki, bo po każdym powrocie rzeczy przed którymi uciekliśmy uderzą nas, wrócą, nie znikną.
Odwiedzaj latibule, ale niech nie będzie dla ciebie czymś zgubnym, bo nie w tym jest jej sens. Odwiedzaj latibule, regeneruj się, ale pamiętaj o rzeczywistym spojrzeniu na życie. Nie jest łatwe i nie będzie, ale przejdź je tak, by twoje wyjście z labiryntu było dla ciebie satysfakcjonujące. I może szczęśliwe.
Anonim