Warsztaty dziennikarskie w Bieszczadach 2021
Jeśli pozostajemy zamknięci w samych sobie, nie możemy się rozwijać. Natomiast gdy wychodzimy do ludzi, poznajemy inne kultury, inne sposoby myślenia, inne religie, zaczynamy te wspaniałą przygodę, która nazywa się dialogiem
Papież Franciszek
Godzina 5:27
Budzik. Hałas. Otwieram oczy. Zaspałam. Czy to mnie w ogóle dziwi? Ani trochę… Ironia mojego własnego losu znów zaśmiała mi się prosto w twarz. Zakładam, że jak większość, ja również zasnęłam o 1 nad ranem. Żyć nie umierać, czas na mnie. Bez większych starań, czy chociażby monologów wewnętrznych mających na celu zmotywować mój ociężały, jak na tę porę dnia organizm, po prostu wstałam. W końcu, nikt na mnie nie poczeka. Z tej perspektywy dochodzę do wniosku, że nigdy, w całej mojej karierze uczniowskiej, tak szybko nie byłam ubrana i gotowa by wyjść do ludzi. Chociaż… No cóż sytuacja taka, a nie inna, sprawiła, że większego wyboru nie miałam. Zmierzając do celu mej podróży pokonywałam największe przeciwności losu. Zmęczenie nie dawało o sobie zapomnieć, pośpiech, stres, adrenalina krążąca w żyłach i po co mi to było…
Godzina 6:00
Odjazd. Podróż nie była długa. Wręcz przeciwnie. Widoki krajobrazu polskiej jesieni mają w sobie coś, co nie pozwala przejechać obok nich obojętnie. Zapierające dech w piersiach barwy, otulające nawet najdalszy zakamarek lasu pozwalają wyciszyć umysł, zamknąć to, co niedokończone – mówiąc „odpocząć” dopuszczamy się ogromnego niedomówienia. W akompaniamencie „dobrej” muzyki można po prostu zapomnieć, uciec od szeroko rozumianej rzeczywistości. Jednak kiedyś trzeba powrócić na „ziemię”. Wyczekiwany przez wszystkich cel podróży nadszedł szybciej niż mogłabym się tego spodziewać. Rozładunek. Przydzielenie pokoi oraz zadowolenie tak ogromnej liczby młodzieży skrajnie graniczy z cudem, jednak są ludzie, których nawet takie zadania nie są w stanie pokonać. Ludzie. No tak. Bo przecież tak naprawdę dla nich tu jestem. Dla ludzi.
Jarosław Gugała, to przede wszystkim człowiek ciepły, otwarty na ludzi, kultury i miejsca , z wachlarzem doświadczeń i „kręgosłupem moralnym”. Polski dziennikarz i prezenter radiowy oraz telewizyjny, aktor, muzyk, nauczyciel akademicki i dyplomata. W trakcie dążenia do wymarzonego stanowiska kariery nie miał łatwo. Na wszystko zapracował sam. Z wykształcenia jest Iberystą, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego. W 1990 r. rozpoczął pracę w kształtującym się zespole „Wiadomości” TVP. Przeszedł ścieżkę od reportera, poprzez wydawcę, do prezentera. W 1999 r. został powołany na stanowisko Ambasadora RP w Urugwaju do 2003 r. Po powrocie do kraju rozpoczął współpracę z telewizją Polsat, jako prezenter i wydawca programów informacyjnych. Później zaczął występować także na antenie Polsat News. Jednym z jego zainteresowań jest muzyka. W latach 80. wraz z kolegami założył Zespół Reprezentacyjny. Grupa wykonywała utwory z gatunku poezji śpiewanej. W jej repertuarze znajdowały się głównie utwory zaczerpnięte z twórczości Lluísa Llacha i Georges’a Brassensa, które członkowie grupy sami tłumaczyli i aranżowali.
Podczas warsztatów, pierwszego dnia, nasz gość w dużej mierze skupił się na własnej biografii oraz przeszłości i nieoczywistych sytuacjach życiowych, z którymi mierzył się jako młody człowiek. Zaczynając od ogromnej inflacji, przepełnionych miejscach pracy, biedzie dotykającej obywateli RP, która wyraźnie odznaczała się na tle innych państw europejskich kończąc na trudnościach spotykanych w codziennym życiu, jak chociażby niesprzyjające warunki atmosferyczne. Łatwo nie było. Ale czy on kiedykolwiek odpuścił? Myślę, że tak jak każdy człowiek miał chwilę słabości, ale determinacja i chęć osiągnięcia „czegoś” była niewątpliwie większa niż chwila zwątpienia. Ambicje-zdrowe, jednak równie ogromne. Motywacja- jego chęć wyrwania się z przysłowiowego „domu”. Jarosław Gugała niewątpliwie imponuje nie tylko siłą w dążeniu do celów, ale i swoją postawą moralną. Uświadomił mi również kilka bardzo ważnych rzeczy- między innymi „ chcieć znaczy móc” oraz, że „ nie ma przeciwności losu nie do pokonania”.
Piątek
Godzina 8:11
Gwar. Szum. Huk. Zdecydowanie za głośno. Tak to jest gdy „cztery ściany” okupuje płeć piękna. Cóż się dziwić. Każdy z nas chce (dawać,sprawiać…..) dobre wrażenie . No prawie… Zaledwie na sekundę otworzone oczy porażone zostały ogromną ilością kosmetyków, suszarek, ubrań oraz innych przedmiotów codziennego użytku, mających na celu nas „ upiększyć”. W teorii, kosmetyki powinny stwarzać pozory naturalnego piękna. No właśnie, pozory… W praktyce, często obnażają nasze największe mankamenty. Ale kto by się przejmował opinią innych. Żyjemy w „wolnym” kraju gdzie każdy może być kim chce. No prawie… Czas na mnie. Zacznijmy od śniadania. Panuje „rodzinna” atmosfera. Dla niektórych cicha konsumpcja, gdzieniegdzie gwar. Jesteśmy sobie obcy, a jednak tak bliscy. Kiedyś, unikający pustych i zimnych spojrzeń na korytarzu szkolnym, teraz przyjaciele, druhowie dzielący wiele wspomnień z dzieciństwa. Ale to tylko kwestia czasu…
Piątek
Godzina 10:50
Rozpoczynamy warsztaty. Na „pierwszy ogień” idzie pan Ramy Mahameed. Dziennikarz redakcji zagranicznej „Polsat News”. Człowiek wszechstronnie wykształcony, obcokrajowiec z ciekawą przeszłością i świetlaną przyszłością, ale przede wszystkim człowiek widzący dobro w świecie. Większą część swojego życia spędził w rodzinnym kraju, jednak już od kilku lat mieszka w Polsce. Można by się zastanawiać, co sprowadziło go do naszej ojczyzny? Jak sam powiedział:
„Przede wszystkim ludzie, inna mentalność narodu, kultura, ale i język.”
Podczas wspólnej rozmowy udało mi się zdobyć wiele istotnych faktów z jego życia. Przybył do Polski by studiować prawo, zafascynowany polskim językiem nauczył się go, by stać się jednym z nas. Człowiek „za pan brat” z wszelaką literaturą polską. Mickiewicz, Prus, czy Kochanowski nie są mu obcy. Jak sam stwierdził wszystkie dzieła woli czytać w oryginale. Wielokrotnie podczas rozmowy podkreślał jak ważna jest tolerancja i akceptowanie ludzi takimi jakimi są. W jakimś stopniu poruszyło mnie to. Między innymi przez nienawiść jaka rozlewa się nie tylko w życiu codziennym, ale i social mediach, telewizji. Smutne jest to, że ludzie nie potrafią bezinteresownie kochać drugiego człowieka, „wielcy mali” rządzący nie potrafią lub tak naprawdę nie chcą poszerzać horyzontów Polaków, a jedynie hamować rozwój, manipulując nimi i sprowadzając ich mentalność do „epoki kamienia łupanego”. Ale… Popatrzmy na świat nieco bardziej optymistycznie. Dzięki takim ludziom jak chociażby Ramy, dostrzegamy tę, jakże istotną , różnicę pomiędzy tym co widzimy, a tym, co usilnie chcą nam pokazać. Tym, co słyszymy, a tym, co nam mówią.
Jednym z bliskich przyjaciół Ramyego jest Radosław Kietliński, dziennikarz, korespondent wojenny, menadżer mediów. Relacjonował konflikty zbrojne w byłej Jugosławii, Czeczenii, Iraku, Afganistanie i Demokratycznej Republice Konga. Autor reportaży z bombardowanego Belgradu, z tragedii w Biesłanie i z interwencji w Iraku. Człowiek o mocnym charakterze i silnej psychice. Myślę, że doświadczył wielu trudów w swoim życiu, a nawet za dużo jak na jednego człowieka. Niejednokrotnie spotkał się z biedą i krzywdą, która pukała do drzwi niewinnych ludzi. Nikt tak jak on nie zna okrucieństwa tego świata, ale tak jak powiedział:
„ To nie ludzie są źli, tylko system, który ich niszczy”
I jest w tym coś głębszego. Coś, czego na „pierwszy rzut oka” nie dostrzegamy w codziennym życiu. To dobro. Dobro, którego nie szukamy w drugim człowieku – ale nie dziwi mnie to. Każdego dnia przez nasze życie przewijają się coraz to nowsi ludzie. Mówi się, że nic nie dzieje się z przypadku, ale ci ludzie nie mają większego znaczenia, są jedynie krótkim epizodem, który jak wszystko przeminie.
Godzina 15:40
Po południu Radek, chcąc pobudzić kreatywność i umysły „pokolenia Z” przygotował dla nas zadanie. Jako przedstawiciele pokolenia tik toka nie byliśmy zadowoleni, bo trzeba było zrobić „coś”. A to jest działanie zasługujące chociażby na nagrodę Nobla. Zadanie było proste z perspektywy osób, które nie musiały tego robić. Przygotowanie scenki tematycznej to nic takiego. Stajesz. Mówisz. Pokazujesz. Schodzisz. A jednak… Sytuacja skomplikowała się w momencie gdy każdy chciał realizować własny pomysł, ale daliśmy radę i muszę przyznać, że było całkiem zabawnie.
Sobota
Poranek
Jak co dzień. Pobudka. Śniadanie. Pakowanie. Zdjęcia. Odjazd. Nie żałuję. Nauczyłam się więcej. Zobaczyłam więcej. Poznałam siebie i innych. Zdjęłam maskę. Ale przede wszystkim – Doświadczyłam. Ludzie są różni pod względem kultury, wiary, koloru skóry, narodowości. Ale wciąż są ludźmi. Więc niech każdy z nas będzie człowiekiem, a nie „ludożercą”.
Karolina Wiśniewska 3b