„Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą” – recenzja
Wiele zależy od człowieka, jeśli jest wytrwały, to przetrwa nawet najtrudniejsze momenty. Wszystko zależy od podejmowanych przez nas decyzji oraz otoczenia, w którym przebywamy. To właśnie my decydujemy o naszych losach. Poprzez wybranie dobrego kierunku, a także ludzi, którzy będą gotowi nam pomóc możemy wejść na szczyt. Jesteśmy wolni. Zdarza się tak, że ludzie często błądzą, wybierając drugą ścieżkę.
Niektórzy jednak, pomimo tego dali radę wyjść z tak trudnej sytuacji. Doskonale ukazuje to książka pt. Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą. Opisana jest w nim historia Jerzego Górskiego. Polski triathlonista przez czternaście lat brał narkotyki, sam produkował w kuchni heroinę, a jego matka wypłakiwała się w tym czasie koleżance. Już w wieku piętnastu lat po raz pierwszy wziął morfinę. Później już było tylko gorzej. Nikt w niego nie wierzył. Górski zdecydował się na odwyk, trafił do Monaru. Nikt go do tego nie zmuszał, w każdej chwili mógł wyjść i z tego zrezygnować. Surowe traktowanie złamałoby niejednego nałogowca. Jednak cechowało go coś, czego brakowało jego kolegom narkomanom z Legnicy, którzy dzisiaj tak samo cieszyliby się życiem, jeśli wybraliby inną drogę. Cechowała go wytrwałość i samozaparcie. Wiedział, że ograniczenia istnieją tylko w głowie i ulegają im ci, którzy mówią zamiast działać.
Ten człowiek zafascynował się bieganiem, a po obejrzeniu programu o triathlonie stwierdził, że też chciałby to robić i postanowił nauczyć się pływać. Dla niego nie było za późno. Ciężko trenował, po wyprawie rowerowej dookoła Polski natrafił na zawody triathlonowe na Pomorzu. Postanowił się zgłosić. Zajął wtedy jedno z ostatnich miejsc, ale pomimo tego nie poddawał się. Dwa miesiące później zakończył leczenie w Monarze. To właśnie wtedy zapisał się na pierwszego Ironmana w Polsce, organizowanego w Kaliszu. Nikt nie dawał mu szans na zrobienie jakiegokolwiek przełomowego wyniku. Był drugi. Dziennikarze byli oszołomieni. Jego kariera nabierała coraz większych obrotów. Wygrał jeden z najtrudniejszych biegów na świecie – Western States Endurance Run w Stanach Zjednoczonych. Sam w to nie wierzył. Kilka miesięcy później wygrał zawody Double Ironman.
Górski po prostu chciał robić to, co tak naprawdę kocha. To właśnie wyprowadzenie na prostą zawdzięcza Bogu. Każdy z nas wie jednak, że nie udałoby mu się to, gdyby nie jego silna wola. Historia jego życia pokazuje, że jest to upadek, jaki marzy się każdej osobie w podobnej sytuacji, kiedy sięga się już dna. Bardzo ważne jest więc, jak myślimy, czy podniesiemy się po trudnościach, oraz czy wytrwamy do końca. Każdy z nas może osiągnąć upragniony cel.
Skłoniła mnie do refleksji scena, w której główny aktor stoi przed lustrem, a w jego głowie toczy się walka dobra ze złem. Po zażyciu narkotyków, demony zaczynają się pojawiać przed twarzą mężczyzny. Wtedy rozbija on lustro, a wszystko znika. Dopiero po tym zauważa, że wokół niego nikogo nie ma. Pokazuje to, jak silny wpływ na naszą psychikę mają środki psychoaktywne. Jest to dowód na to, że środki te, nie budują naszego życia na lepsze, tylko je pogarszają.
Mateusz Śliwiński II Bg