Smutna historia miłosna Troye’a Sivana – recenzja „In a dream”
Nowa muzyka australijskiego wokalisty Troye’a Sivana ujrzała światło dzienne wczorajszego dnia. Przyznam szczerze – podczas słuchania miałam ciarki. Nie dlatego, że Troye jest moim idolem. Próbowałam się poczuć wtedy jak on.
Całość składa się z 6 piosenek, a EPka trwa prawie 20 minut. Te 20 minut dało mi tyle emocji. Euforię, smutek, szok… Wszystko zostało dopracowane, aby (jak to określił piosenkarz) jego dziennik był skończony przynajmniej w 90%.
Po sukcesie piosenek Take yourself home i Easy nadszedł czas na ciąg dalszy historii Sivana. Rozwinął swój smutek, żal i tęsknotę po zerwaniu ze swoim chłopakiem. Jest on rozkojarzony, wszystko mu przypomina dawną relację. W piosence could cry just thinking about you śpiewa:
I don’t know who I am, with or without you.
But I guess I’m ’bout to find out.
Możemy usłyszeć o marzeniach o powrocie do rutyny (Rager teenager!), ale również o oderwaniu się od niej na różne sposoby (STUD i IN A DREAM). Jednak ostatecznie podmiot nie jest w stanie zapomnieć o stracie, ponieważ zawsze widzi wszystko, co stracił w snach. Chłopaka, ukochanego psa, szczęście, które go otaczało. Ostatecznie mówi na początku (Take yourself home), że chce tylko ponownie spędzić czas z rodziną i uciec z Los Angeles.
Całość ma brzmienie jakbyśmy się cofali do przeszłości. Czuć nutkę inspiracji latami 80.-90 oraz… Taylor Swift. Przynajmniej w tytułowej piosence. Kiedy słuchałam pierwszy raz tej piosenki to w refrenie myślałam, że słucham Getaway car z jej albumu Reputation z 2017 roku.
Australijczyka dość mocno skrzywdzono. Cierpienie czasem popłaca. W jego przypadku również się to opłaciło. Jego nowe wydawnictwo osiągnęło najwyższe miejsce na światowym Apple Music ostatecznie będąc na 2 miejscu. Jest to najwyższy wynik Sivana w całej jego karierze w tym zestawieniu.
EPka jest idealna na nastrój, kiedy ma się ogromnego doła i trzeba coś na szybko puścić smutnego. Może po melodii to od razu nie przejdzie. Dlatego iż Sivan potrafi ukryć smutek nawet w takiej wesołej melodii. I rzeczywiście mu się to udało. Żeby się wsłuchać w to cierpienie i wzajemnie się wspierać. Szczególnie w tych trudnych czasach.
Julia Maciąg