Publicystyka

Międzywojenna kobieta – recenzja „Las chicas del cable”

Lata 20. XX wieku, piękny Madryt, czarujące kobiety i przystojni mężczyźni. Jak do tego serialu ktoś ma tylko takie oczekiwania to musi wiedzieć, że tak kolorowo nie jest. „Las chicas del cable” (po polsku „Telefonistki”) to bardzo dobrze zrobiony serial, który cofa nas o 100 lat wstecz i pokazuje tamtejsze realia. Brak stu procentowej wolności dla kobiet.

Główną bohaterką jest Alba Romero, która postanawia zdobyć pieniądze dla policjanta, aby uniknąć kary śmierci. Jej celem jest firma telefoniczna rodziny Cifuentes. Aby dokonać kradzieży podszywa się pod jedną z kandydatek na telefonistkę – Lidię Aguilar. W tym momencie zostaje Lidią do końca serialu. Tam, poznaje swoje przyszłe przyjaciółki Ángeles Vidal, Carlotę Rodríguez de Senillosa i Margę Suárez. Wszystkie mają swoje historie. Nie są one cudowne. Ale wszystkie łączy jedno – chęć pracy. Mimo iż są kobietami.

W dawnych czasach kobiety nie miały pełnych praw do wolności. Pomimo iż wszelkie ograniczenia spadły, to na nowo podnosili je mężczyźni. Według nich kobieta musi zajmować się wychowaniem dzieci oraz ciągłą pracą w domu. A przede wszystkim być posłuszna. W serialu ten stereotyp jest zwalczany za wszelką cenę. Zapał do pracy bohaterek sprawia, że muszą pożegnać się z wszelkimi wygodami jakie były cały czas w ich posiadaniu. Warunkiem jest tylko porzucenie pracy telefonistki. Mówią stanowcze nie i doświadczają prawdziwego, samodzielnego życia.

Pojawia się również motyw sufrażystek działających w mieście. Codziennie walczą o wszelkie prawa polityczne i społeczne. Ponieważ nie są równo traktowane w sądach. Wszelkie sprawy na tle seksualnym, plany rozwodowe są po stronie mężczyzn. Prawo jest po ich stronie. O kobiecie mogą tylko oni decydować. Kobiecy głos jest nieważny. Dlatego ukazano tę walkę z sądami. Mówią o tym głośno w radiu. Anonimowo, ale nie boją się tego. Płacąc za to swoją godnością.

„Las chicas del cable” uczy życia. Tego w pracy i poza nią. Pokazuje, że nigdy nie było lepiej. Kobiety były i są bite przez mężów. Były i są porywane i gwałcone. Były i są wykorzystywane do różnych celów. Były i są nawet oskarżane o kradzież. Twórcy pokazali, jakie są stereotypy idealnej kobiety podejmując przede wszystkim walkę z tymi przekonaniami. Przez to patrzy się na nie zupełnie pod innym kątem. Normalnym, empatycznym.

Jednak to czego szczególnie uczy to miłości do rodziny, a w szczególności do przyjaciół. Telefonistki z każdym odcinkiem pomagają sobie nawzajem w różnych sytuacjach. Mimo niektórych zawahań, nie odmawiały. Traktowały siebie jak rodzinę, której nikt nie rozdzieli. Wzajemnie doradzały w sprawach sercowych, co wychodziło im później na dobre, licząc się z ich konsekwencjami. Zawsze razem bez względu na wszystko.

Podsumowując, serial jest naprawdę dobry. Pokazuje problemy społeczne, które widzimy teraz. Tylko to nie zostało osadzone w XXI wieku, a w XX. Przed wojną. Jak widać historia lubi zataczać koło. Dzięki temu w jakimś stopniu można się przynajmniej z jedną historią utożsamić. Nawet nie mając o tym pojęcia.

Julia Maciąg