Felieton

Świąteczna głupawka

Święta zbliżają się dużymi krokami. Już niebawem przed nami kolejna Wigilia i Boże Narodzenie. Czy wszyscy jednak właściwie postrzegają ten szczególny dla nas czas? Czy wiemy czego on dotyczy?

Dla większości z nas jest to czas nieustannej gonitwy. Chcemy ze wszystkim zdążyć. Mama od rana biega po całym domu. Na przemian szuka miksera i odkurzacza. Tata od kilku godzin sterczy w kolejkach. W telewizji możemy zobaczyć ogrom reklam, pokazujących idealnie przygotowane domy, wspaniałe potrawy, pięknie opakowane prezenty oraz szczęśliwe rodziny przy świątecznych stołach. Cudowny widok. Szkoda tylko, że to wszystko nie wygląda w ten sposób naprawdę. Większość sąsiadów narzeka, że okna są jeszcze nieumyte i marzy o wsparciu ,,Perfekcyjnej pani domu”. Ah, jakie to by było wspaniałe uczucie, obudzić się w wysprzątanym, lśniącym domu. Później tylko ,,Kuchenne rewolucje” zapełnią lodówki. Nam zostanie jedynie pięknie się wystroić, zasiąść ze szczęśliwą rodziną do wigilijnej kolacji, a później w zimowej scenerii iść na Pasterkę. Niestety, życie to nie reklama i śniegu w Wigilię pewnie też nie zobaczymy. Na pewno zaś ujrzymy Kevina i usłyszymy niejednokrotnie Last Christmas. Nie ujmuję nic z muzycznych walorów tego utworu, ale raczej każdy już się go nasłuchał. Poza tym utwór ten oprócz słowa ,,christmas” z narodzinami Jezusa nie ma nic wspólnego. Jak to mówią tradycja to tradycja.

Podobno w Bożym Narodzeniu chodzi głównie o wypoczynek i spędzenie czasu z rodziną. Odnoszę jednak wrażenie, że ważniejsze jest to kto kupi ładniejszą choinkę, a kto większego karpia, którego później odpowiednio długo pomęczy w wannie. Kupujemy mnóstwo produktów, następnie większość z nich kończy na dnie kosza na śmieci. Wszystko na co wydaliśmy tyle pieniędzy wydaje się jakby całkowicie zbędne. Powoli dochodzimy do wniosku, że gdyby nie święta to nawet nie zwrócilibyśmy na to uwagi. Okazuje się, że kolejny raz daliśmy się opanować świątecznej głupawce. Pocieszać się można faktem, że owa głupawka dotyka każdego. Sęk w tym, by nie dać się zwariować.

W końcu przychodzą święta. Spotykamy się z rodziną. Ciągła gonitwa ustaje. Zatrzymujemy się na chwilę i dochodzimy do wniosku, że święta są nie tylko po to by było posprzątane. Najważniejsze staje się to, że jesteśmy wszyscy razem. Rzadko mamy do tego okazję. Dlatego okres Świąt Bożego Narodzenia to wspaniały czas. Nieważne, że rok w rok wyglądamy tak samo. Nieważne, że rozmowy z najbliższymi przypominają czasami drętwe dialogi nastolatków w czasie pierwszej randki. Ważne, że jest to moment, kiedy mogę porozmawiać, pośmiać się, zrobić cokolwiek z ludźmi których przez większość roku widzę jedynie na nieruszającym się awatarze Facebookowego czatu.

Może nie wszystko uda nam się dopiąć na ostatni guzik. Może nie wszystko będzie wyglądać tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Przecież nie jesteśmy aktorami, grającymi w świątecznej reklamie. Przymknijmy więc oko na niedociągnięcia i cieszmy się wspólnie z nadejścia Jezusa.

Wiktoria Siupik