Uczeń z portretu
To my – uczniowie – codziennie rano od poniedziałku do piątku okupujemy autobusy, potrącamy ludzi na ulicy, próbując zdążyć na pierwszą lekcję, wykupujemy z niemal każdego sklepu i piekarni drożdżówki i rogaliki z czekoladą. Ale czy po tych zachowaniach można określić, jacy jesteśmy? Czy miliony osób w ogóle można opisać tymi samymi przymiotnikami?
Obserwując siebie i moich rówieśników doszłam do wniosku, że uczniów przede wszystkim należy łączyć z niesamowitą energią. Jesteśmy młodzi, pełni życia, każda nasza decyzja jest spontaniczna, myśli biegają po głowie, nogi same niosą nas przez świat. Często wybryki i durne pomysły są kojarzone przede wszystkim z młodymi ludźmi. Ale po części taka jest prawda… Uczniowie są jak sztorm na morzu, muszą się wyszumieć, aby po czasie nie wyrządzić szkód nadciągającym statkom.
Żyjemy po swojemu, szukamy swojego stylu, pasji, miejsca, rzeczy, w które będziemy wierzyć, po prostu usiłujemy znaleźć siebie. Przez cały okres szkolny próbujemy odkryć, kim tak naprawdę jesteśmy, kim jest osoba, którą widzimy w lustrze. Na korytarzach można zobaczyć wiele: upadłego anioła, który otrzymał drugą parę skrzydeł, brzydkie kaczątko, które przemieniło się w pięknego łabędzia, przestraszoną owieczkę, która pokonała wilka, kosmitę o ludzkim sercu… Większość naszych zmian jest chwilowa, jeśli nie czujemy się dobrze w swoim sposobie bycia, zmieniamy go. Uczniowie szukający siebie są jak dmuchawce, jeden podmuch wiatru może zmienić wszystko.
Marzymy, wyobrażamy sobie o wiele więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Ale kto nigdy nie marzył? Kto przeżył chociaż jeden dzień w szkole, nie wędrując po innych miejscach na świecie, nie przeżywając fantastycznych przygód poza klasą? Stopniowo marzenia zamieniają się w realne cele, do których dążymy. Jednakże, póki szkoła jest naszym drugim domem, wyobraźnia i marzenia są jak kredki, którymi kolorujemy otaczający nas, nieraz ponury, świat. Chmury z kolei są siedliskiem uczniowskich głów.
Pisząc to wszystko siedziałam na korytarzu i obserwowałam innych, dokoła otaczali mnie uczniowie. Niby każdy taki sam, z plecakiem na plecach, rozmawiający z przyjaciółmi, uczący się na najbliższą lekcję, jedzący drugie śniadanie… Jednak mimo wszystkich podobieństw jesteśmy skrajnie różni. Jeden portret uczniów można by podzielić na miliardy innych, mniejszych, precyzyjniejszych. Ale to dobrze. Niech ten portret będzie dzielony. Niech ludzie dowiedzą się jak wiele może ukrywać się pod jednym prostym wyrazem: Uczeń.
Gabriela Rokosz