Noblistka inspiracją
Olga Tokarczuk. Polska pisarka, poetka, eseistka. Autorka wielu książek, między innymi takich jak ,,Księgi Jakubowe” czy ,,Bieguni”. Twórczyni scenariuszy do filmów (,,Pokot”; ,,Aria Diva”). Wielokrotnie nagradzana prestiżowymi nagrodami. To właśnie za swoją twórczość została doceniona jako laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 2018. Czuła narratorka, wprowadzająca nas w świat swojej wrażliwości. Inspiracja wielu młodych, ale i nie tylko. To właśnie jej ostatnie przemówienie zmotywowało nas, młodych do napisania kilku tekstów.
Wszyscy umrzemy
„Wszyscy umrzemy i powinniśmy się na to przygotować, powinniśmy powołać stowarzyszenia wspierające umieranie i ufundować szkoły, aby się tego nauczyć, żeby chociaż ten ostatni raz nie popełnić już błędu. Należałoby to ćwiczyć na lekcjach wuefu, jak umierać, jak osuwać się łagodnie w ciemność, jak tracić przytomność i jak schludnie wyglądać w trumnie”.
Właśnie tak Olga Tokarczuk pisała w swoim dziele pt ,, Ostatnie historie’’.
Czy czujemy, że nasze życie jest kruche ? Że zasypiając z setkami nierozwiązanych spraw możemy już nigdy się nie obudzić? Czy my w ogóle żyjemy, czy to czysta egzystencja,zadowolenie innych,a może poczucie obowiązku?
Śmierć. Słowo wypowiadane z nostalgią, czego nasuwa przykre wspomnienia,zimny dreszcz na plecach. Jednak czy my ludzie młodzi myślimy o przemijaniu, a może starość,choroby i koniec wydaje nam się tak odległy. Coś, co nas nie dotyczy, w końcu smierć kojarzy nam się z podeszłym wiekiem i siwymi włosami na głowie. Nie zdajemy sobie sprawy, że dla każdego z nas jest zapisany koniec historii, niestety niekoniecznie w wieku 89 lat.
My ludzie XXI wieku, którzy boja się czułych spojrzeń, szczerych rozmów, łez i smutku . Paradoksalnie posiadających wszystko, a nie mających nic. Czym bowiem są rzeczy materialne,kosztowności,pieniądze w obliczu śmierci. Gdy będziemy sami, bez kochającej osoby. O wiele łatwiej byłoby gdybyśmy zrozumieli, ze mamy jedno życie i tak jak na początku zostało podkreślone wszyscy umrzemy. Nie dostaniemy drugiej szansy na przeżycie go. Uświadommy sobie to i obudzimy się nim będzie za późno. Bądźmy dla siebie wyrozumiali,ale nie stoimy w miejscu, spełniamy marzenia, cieszmy się z każdego dnia na miarę możliwości.
Pozwólmy sobie na łzy i chwile słabości, jednak miejscu przy sobie swój mały świat- ludzi, którzy nas kochają. Kochajmy i bądźmy kochani bo to najpięknieszy uczucie zaufać i oddać część siebie drugiej osobie. Zastanówmy się czy wiadomości, emotikony zastąpią nam bliskość drugiego człowieka. Nie bądźmy obojętni, mówmy szczerze o tym co czujemy.
Ze świadomością, że coś może się zakończyć łatwiej będzie nam czerpać radość z małych rzeczy, patrzeć w gwiazdy, mówić ,, Kocham Cię’’ i doceniać innych. Chyba, że wolimy nauczyć się jak umierać,osuwać się w ciemność, tracić przytomność i schludnie wyglądać w trumnie …
Kinga Pelc
Sen o czułości
Czułość jest tą najskromniejszą odmianą miłości. To ten jej rodzaj, który nie pojawia się w pismach ani w ewangeliach, nikt na nią nie przysięga, nikt się nie powołuje…
Czułość? Czym jest czułość? Zadając to pytanie musimy najpierw zapytać czym tak na prawdę jest miłość? Jaka ona jest? Dlaczego miłość? Bez tej wiedzy ciężko jest stwierdzić. Poznać, dotknąć. Być czułym, to być skromnym. Drobne gesty, słowa. Docenianie tego co małe. Ulotne. Ujrzenie tego co najgłębiej w nas samych. Stworzenie prawdy. To pozbycie się warstw. Zdjęcie masek codzienności ze zmęczonych twarzy. Poznanie siebie, a zarazem drugiego człowieka. To dotknięcie serca. Stopienie lodu. Gdy runął mur berliński, był to listopad, zmieniło się wiele. W tamtym czasie upadło też coś innego. Sztuczna granica. Tysiące kamieni, bloków z betonu. Upadały uprzedzenia. Głupie stereotypy. Szum i gwar, kolejne przejścia. Kolorowo ubrani ludzie. Z dokładnością niszczyli to ,co ich podzieliło. Godzina za godziną przeszkoda znikała. Zapadała się. Wolność była ich pragnieniem. Czułością więc nazwać też można znoszenie granic. Pozbywanie się barier. To trwanie w ciszy i czekanie na nowe, lepsze teraz. Spoglądanie na to co jest. Nie to co było, ani nie to co będzie. Spalanie tego co mamy, odczuwamy i widzimy. Kojarzenie faktów. Powolne dostrzeganie ukrytego piękna we wszystkim. Być czułym to uciekanie od pożądania. Trzymanie się od niego z daleka. Zatrzymanie łaknienia. Powiedzenia stop żądzom. Czułość to przede wszystkim ludzie, zwierzęta, rośliny, rzeczy. Wymienić można by było tak w nieskończoność. Wraca. Jak historia lubi się powtarzać. Stawać się mitem. Nieosiągalną przestrzenią. Oczekiwaniem. Czasem.
… Nie ma swoich emblematów ani symboli, nie prowadzi do zbrodni ani zazdrości. Pojawia się tam, gdzie z uwagą i skupieniem zaglądamy w drugi byt, w to, co nie jest „ja”…
Czułości nie widzimy. Obrazem jej jest wszystko, ale i zarazem nic. To ,,nic” trwa. W nicości egzystujemy czując. Delikatni, uniesieni gdzieś ponad szarym światem widzimy więcej. Lewitacja ta ciągnie się latami, miesiącami. Zahacza i wieczność. Często nieświadomi tego czujemy. ,,Nic” nie ma nazwy. Dotknięcie nie wyzwala. Zimna szpila materii wybudza nas z narkotycznego snu. Tragedia wyszła z teatru! Marionetkami jesteśmy my, poruszani ciałem idioty. Czyny to nogi depczące wszystko co napotkają. Rękami są słowa uderzające mocniej ,niż nasze kończyny walące o pieprzoną podłogę. W pustym pokoju jest tylko lustro. Odbiciem jest On. Stary i brzydki. Siedzi w bujanym fotelu utkanym z dziwnego, brunatnego materiału. Skrzywiona od grymasu twarz próbuje wydać ostatni dźwięk. Struna głosowa pęka. Dusi się od nadmiaru słów, czynów, dotyku, materii. Zabija go znana mu sprzed lat melodia. Podłoga trzęsie się cała. Szybka w maleńkim okienku drży. Firanka w kratkę. Kwiatek w doniczce. Leci! Gliniana misa rozpada się. Kawałeczek za kawałeczkiem. Taniec głupca trwa. Kolory stają się mocne. Jaskrawe. Wypalają mu oczy. Siwizna z czubka jego głowy miesza się z zielenią liści. Czernią zbrylonej ziemi. Upada. Ręka kretyna sunie dalej. Wydziera serce. Dudni w nim głos zza drzwi. Światło rozproszone przez dziurkę od klucza wypada na drugą stronę. Bieguny fotela poruszają bryłą. Sprężyny wyskakują. Ptak uwolnił się z klatki. Pióra wyparowały. Dziób okleił plastik. Kontakt z powietrzem-dymem zabił go. Żółć, czerwień, czerń i zieleń, biel. Byty znikają zapomniane. On -starzec niezauważony krzyczy o pomoc. My skaczemy, uderzamy, dewastujemy. Nie widzimy tego co dookoła. To cholerne ,,ja” należy się tylko ,,mi”, bo świat jest tylko i wyłącznie ,,mój”. Zasłaniamy lustro. Idiota wyszedł z pokoju. Zamknął teatr. Wyjął szpilę. Wracamy do bańki. Lecimy. Lewitujemy. Unosimy się coraz wyżej i wyżej. Jesteśmy w lesie. Spoczywamy na kamieniu. Droga do miasteczka jest długa i kręta. Cień rzucony przez drzewa nie pomaga. Jesteśmy sami. Kolejne byty. Grupka dzieciaków. Każdy z nich ma ręku telefon. Nie odzywają się do siebie. Stukają o szybkę smartfona. Stuk. Stuk. Stuk. Szybciej. Stuk, stuk, stuk. Plączą się w wyrazach. Krzywo położony paluszek. Nie widzą różnicy. Stuk-stuk-stuk. Nadal cisza. Jeden z nich wyciąga malutka paczuszkę. To papierosy. Zgrabnym ruchem odfoliowuje opakowanie rzucając je nastęnie na ziemię. Zwinny i młody sięga po ogień. Dym wzlatuje jakby tańcząc nad głowami. Pozostałym nie przeszkadza to. Wystukują symfonię. Następnie koncert telefonowy. Mazur i polka. Dym wiruje. W płucach dzieciaka tworzy sztukę. To jest, to go nie ma. Zdaje egzamin śpiewająco. Oślepieni niebieskim blaskiem ekraników wpadają na siebie. Nadal nic nie mówią. Leśne kwiaty kołyszą sie z boku na bok. Na tym różowym przysiada się motyl. Wygląda jak król. Jego skrzydła wydają się dyrygować orkiestrą telefoniczną. Zwalniają. Sonata wybrzmiewa. Ignorują to. Nie słyszą nawet. Szeleszczą tylko opakowaniami z pobliskiego fast food’u. Opaćkani sosem hamburgerowym zostawiają tylko to, co ze sobą przynieśli. Przejedzeni nie myślą o innych bytach. Nie obchodzi ich żaden żuczek, lis, łania. Ryby moga umierać. Oni i tak je zjedzą. Orkiestra przycicha. Dołącz sie do niej solowy głos foloiowego worka. Tworzą show. Głupiec wstaje. Nie ma nikogo oprócz ich własnego ,,ja”. Czy są ignorantami?
Czułość możemy też okazywać, ale nie dawać. Często boimy się tego. Ja i moje problemy. Ja i czubek mojego nosa. Ja i moja rodzina. Ja i mój chłopak. Ja i ja i ja. To już grupa. Każdy jest takim ,,ja”. Brak rozmowy nie pomaga. Wracamy do swojej strefy komfortu. Cichego kącika w głębi swojej głowy. Żyjemy w dalszym przekonaniu o swojej wyjątkowości, choć do ideału nam daleko. Kreujemy siebie tym czym nie jesteśmy. Zapominamy o tym co ważne. Milczenie ogarnia nas z każdej strony. ,,Wszyscy” zastąpiło ,,ja”. Tylko kim ja jestem bez tych wokół? Wbicie się i trwanie w samotni w rozmiarze karykaturalnym wymknęło sie spod kontroli. Sieć, która pozornie połączyła nas w całość zrobiła tylko burdel. Jesteśmy online 24/7. Ogólnodostępni i nadzy ubraliśmy pancerz. Rozmowę zastapiliśmy stukaniem. Dotyk ograniczyliśmy do minimum. Weszliśmy do swojego cichego kącika. Osobistej, hermetycznie zamkniętej torby. Wora pełnego cudów, zaciemnionego nitkowym lasem kolejnego płaszczyka z przeceny -50%. Dokumentujemy wszystko co robimy. Każdą głupoia minę, pozę, ustawienie. Śpimy z całym światem, nie próbując otworzyć sie na jego działanie. Zalewa nas fala natłoku informacji. Czytamy o jakiejś wiadomości z któregoś kraju. Dowiadujemy się, że ktoś kogoś zgwałcił. Tęsknimy za czułością. Nie okazujemy jej, bo po co?
Czułość symbolu nie ma. Nie potrzebuje jej. Żaden obrazek jej nie opisze. Nikt nie opowie jej historii. Przeszłość jej jest nieznana. Obca. Nie ma żadnej postaci. Nie jest kobietą o pięknych, długich włosach z idealną figurą. Nie jest odziana w drogą, śnieżnobiałą szmatę. Nie ma atrybutów. Nie ma znaków rozpoznawczych. Nie jest modelką z pierwszych wybiegów. Kolor jej? Przezroczysty. Zapach ma każdy. Nie czuć go. Dla każdego jest czym innym. Uśmiechem. Uściskiem. Krzykiem. Łzami. Małym pieskiem. Płonącym lasem. Melodią górskiego potoku. Chmurami płynącymi po błekitnym niebie. Czułość po prostu jest. Chce być. Chce istnieć. Boi się zapomnienia. Spogląda z góry. Wylewa się brunatna cieczą z imbryka o poranku. Unosi się. Zalewa dłonie kochanków. Staje obok miłości na ślubnym kobiercu. Nie chce zniknąć wraz z rozstaniem. Omijana zawsze pamięta. Upomina się. Chce aby o niej pamiętano. Wraca z pracy zmęczona. Jest mamą. Synem i jego chłopakiem. Stęsknionym panem. Płaczącą babciną poduszką w pustym pokoju. Psem czekającym pod bramą domu. Czułość to codzienność. Pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach. Płynie z nurtem rzek, uderza w Ziemię wraz z huraganem, rozkwita na wiosnę. Istnieje. Bywa. Czeka. Gdzie?
P…czułość jest spontaniczna i bezinteresowna, wykracza daleko poza empatyczne współodczuwanie. Jest raczej świadomym, choć może trochę melancholijnym współdzieleniem losu. Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu.
Patryk Śliwa
Internet – realne zagrożenie?
Żyjemy w świecie mediów. Nasze życie dominuje Internet. Już niedługo edukacja bez komputera stanie się niemożliwa, a papierowe książki pójdą w zapomnienie. Współczesnym światem rządzi technologia, szybki przekaz informacji, który usprawnia codzienne życie na wielu płaszczyznach.
„Sięgnąć po autobiografię? Nie ma sensu skoro śledzi się życie celebrytów na Instagramie i wie się o nich wszystko.Nie ma potrzeby prowadzenia dziennika podróży, kiedy można fotografować i wysyłać te fotografie przez portale społecznościowe w świat. Zaraz i każdemu.”
Cytując polską noblistkę Olgę Tokarczuk możemy zwrócić uwagę na pojawienie się i rozwój mediów społecznościowych, które umożliwiły rejestr myśli, skojarzeń i impulsów zapisywanych w łatwy sposób w cyfrowej postaci. Możemy dzielić się nimi, nie tylko ze znajomymi, ale i z całym światem. Portale internetowe zrzeszają ze sobą ludzi o podobnych zainteresowaniach, wyznaczają trendy współczesnego świata.Do najpopularniejszych stron zaliczyć można: Facebook, Instagram, Twitter, a także YouTube.
Coraz częściej słyszy się, że łatwiej odstawić cukier niż Facebooka. Uzależnienie od tak zwanych social mediów to dziś już epidemia, i choć oficjalnie nie jest uznawane za chorobę, to w życiu pozostawia po sobie ruinę. W Polsce, jak podaje portal Focus.pl stronę Facebook.com regularnie odwiedza 14 mln ludzi. Osoby uzależnione od portali społecznościowych twierdzą, że jeśli nie ma Cie w Internecie, to nie istniejesz także w rzeczywistości. Ten problem w swoich wypowiedziach często porusza Olga Tokarczuk: „Światu czegoś brakuje. Doświadczając go poprzez szyby ekranów, poprzez aplikacje staje się nierealny, daleki i odległy…”
Nowe środki masowego przekazu posiadają wady i zalety. Z całą pewnością pozytywnym aspektem jest szybkość i ogromny zasięg. Social media są ogólnie dostępne, a tworzone mogą być przed „zwykłych” użytkowników. Wiele, o ile nie większość wad, wynika z nierozsądnego korzystania z Internetu. Myślę, że minusy to szerzenie nielegalnych treści, plagiatu, piractwo oraz coraz bardziej powszechny hejt, ale przede wszystkim uszczuplanie kontaktów międzyludzkich i uzależnienia dotykające coraz to większy odsetek ludzi. Nie mniej jednak, pamiętajmy, że Internet powstał dla nas, a nie przeciwko nam.
Jowita Rybicka
“Świat literatury i mediów oczami młodego człowieka.” .
Czym jest dla nas literatura? Kiedyś, podając na przykładzie romantyzmu, można określić ją jako piękno, nostalgizm i codzienność życia opisana piękną prozą. Poeci tacy jak Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki i wielu innych pisarzy, którzy swoją twórczością nawiązywali do tęsknoty, do miłości, do swojego życia opisanego pięknymi porównaniami, nostalgicznymi uniesieniami i westchnieniami. Ale czy dziś współcześni ludzie zwracają uwagę na to co piszą? Co czytają? Czy możemy porównać literaturę z ubiegłego tysiąclecia do dzisiejszej?
Nie trudno zauważyć, że literatura polska, ale nie o tyle literatura co nawet słownictwo, bardzo różni się od tego pierwotnie uznanego. Coraz częściej, a w zasadzie co drugie słowo, używamy wulgaryzmów. Te słowa już nie mają tak ostrego wydźwięku, nie budzą w nas niepewności. Używamy ich tak często, że albo nie zdajemy sobie sprawy z tego, że ich używamy, albo zostały uznane za tak powszechne, że nie czujemy się źle używając ich. Młodzi ludzie zastępują słowo: “dobry” na “zajebisty”, “piękny” na “sztos”. Warto również odnieść się do Internetu. Krąży tam mem;− Kiedy do szkoły nie przyjdzie Twój najlepszy przyjaciel; − “Pełno nas, a Jakoby nikogo nie było. Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło”.
Jest to fragment trenu Jana Kochanowskiego, który pisał o stracie swojej ukochanej córki, ale został on tu wykorzystany nieco inaczej. Czy to oznacza, że literatura polska: wiersze, treny, baśnie, dramaty i wspaniałe teksty literackie ubiegłych lat są wykorzystywane przez młodych ludzi tylko jako cytat do mema ?
Warto się nad tym zastanowić, bo możemy uznać, że młodzi ludzie stają się coraz częściej ignorantami. Nie interesują się polityką, nie interesują się tym co dzieje się na świecie, nie interesują się pięknem otaczającym nas, nie troszczy się o nie…
Młodzież, która kiedyś brała karabiny w ręce i szła walczyć za naród, za wolność, dziś zamieniła się w “alternatywki”. Młodzież, która kierowała się wartościami i dobrem ogółu, dziś robi wszystko, aby uprzykrzyć życie drugiemu. Młodzież, która marzyła o wolnym kraju, która dążyła do wolności i umierała za nią, dziś zamieniła się na młodzież, która nie szanuje wolności, której obojętnym jest kto będzie rządził i czy będziemy krajem demokratycznym… Młodzież odważną, dziś możemy utożsamić z brakiem odwagi, aby zmienić coś na lepsze. Chyba, że jest to po prostu lenistwo.
Ernest Hemingway pisał; “Pierwsza wersja czegokolwiek jest zawsze gówniana” – chyba coś w tym jest. Nie bez powodu kilka razy czytamy nasze wypociny… Tak pewnie też pisała swoją przemowę Olga Tokarczuk. Warto zauważyć, że porusza ona ważne aspekty życia… Ale również zwraca uwagę na ignorancję wśród młodzieży, na świat mediów i współczesnej literatury.
Noblistka zauważyła, że pisać może każdy, również szary Kowalski, który nie ma talentu, który nawet mówić po polsku nie potrafi… Jest to o tyle przykre, że nie możemy być prawdziwi w naszych tekstach… Każdemu trafi się gafa, błąd ortograficzny lub stylistyczny… To przykre, że nie wiemy jacy Ci ludzie są naprawdę, ponieważ wszystkie błędy koryguje komputer… Robi już za nas prawie wszystko. Oczywiście jest to pewnego rodzaju ułatwienie w trudzie życia… Lecz i pewnego rodzaju manipulacja.
Nie sposób nie zauważyć, że na rynku książkowym coraz więcej mamy powieści fantazy, więcej opowiadań pierwszoosobowych. Bo przecież najłatwiej nam wczuć się w postać bohatera i śledzić jego wymyślone zazwyczaj losy. Popatrzmy również pod kątem muzyki na te dwa ścierające się ze sobą światy… Kiedyś pisano teksty do piosenek inne niż dziś… Im bardziej wartościowe, tym miały większy prestiż, większe uznanie w świecie. Dziś głównie opieramy swoje upodobania muzyczne na ostrym i wyrazistym brzmieniu. Na dobrych bitach. Nikogo już nie interesuje poezja śpiewana. Twórczość starszych artystów polskiej sceny muzycznej takich jak; Michał Bajor, który komponuje muzykę głównie o tematyce miłości, miłości spełnionej, niespełnionej, miłości największej, niebezpiecznej. Alicja Majewska, która w piosence pt; “Być Kobietą” ukazuje racjonalne zachowania i upodobania swojej płci czy Edyta Geppert, w piosence pt; “Jaka róża taki cierń, jaka zdrada taki grzech”. We współczesnym świecie również głównie piszemy o miłości… Tylko nieco w inny sposób. Szczególnie raperzy, np. Raper Chendler w swojej piosence używa słów “Miłość to gówno, zapamiętaj dobrze Mordo”.
Współczesny świat nieco różni się od tego, który istniał kiedyś.. Co nie oznacza, że jest gorszy.
Olga Tokarczuk w jednej ze swoich książek napisała; “Są duże i małe wojny. Te duże zmieniają świat, te małe, człowieka”. – Warto się nad tym zastanowić, aby zadać sobie pytanie, co warto zmienić?
Karolina Kłak