Publicystyka

Co oferują nam książki? „Książka i możliwość czytania to jeden z największych cudów ludzkiej cywilizacji”

Odkąd sięgam pamięcią w moim rodzinnym domu zawsze towarzyszyły nam książki. Pamiętam, że jako dziecko byłam usypiana głosem mamy lub babci, które czytały mi baśnie braci Grimm, Andersena lub poezją Tuwima i Brzechwy. Bardzo miło wspominam te chwile.
Pamiętam, jak od najmłodszych klas wypożyczałam książki z biblioteki szkolnej (szkoła bardzo propagowała czytanie) i tak mi pozostało, aż do teraz. Pochłaniam książki. Są jak ulubiony narkotyk, którego nie można odstawić, tylko pochłaniać kolejne dawki. Myślę, że zachęcanie mnie do czytania w młodym wieku sprawiło, że mam pozytywny stosunek do dzieł literackich.
Co takiego daje nam czytanie książek? Na pewno niesamowicie rozwija wyobraźnię. Wszystko zaczyna się od czytania w młodym wieku. Dziecko sięgając po książkę, staje się tym, co przeczyta. Zagłębia się, koloryzuje, przekształca. Wyobraża sobie różne wersje danego fragmentu. Książkowy świat je pochłania. Odrywa od rzeczywistości. Dziecko przeżywa co robią bohaterowie, zastanawia się, co ono by zrobiło na miejscu postaci. Ciekawość, co przyniosą kolejne rozdziały, sprawia, że wyrabia sobie nawyk sięgania po lekturę i analizowania przeczytanej treści. U Prousta czytamy: „Chciałem odłożyć książkę, którą – jak mi się zdawało – wciąż jeszcze trzymam w dłoniach, i zgasić światło; już we śnie, nieustannie przewijały mi się przez głowę myśli związane z tym, co przed chwilą przeczytałem, przebierały one jednak charakter dość osobliwy; zdawało mi się, że to ja sam byłem tym, o czym traktowała książka: kościołem, kwartetem, rywalizacją między Franciszkiem I a Karolem V”.
Książki to oczywiście skarbnice wiedzy. Słowniki, biografie, encyklopedie zawierają wiedzę, której człowiek tak pragnie. Wzbogacają nasze słownictwo, poprawiają ortografię i zabierają na spotkania z ludźmi, jak pisał Kartezjusz: „Czytanie dobrych książek jest niczym rozmowa z najwspanialszymi ludźmi minionych czasów”. Coś w tym jest. Autorzy pisząc książki, dzielą się z nami swoją wiedzą, którą my czytając, zdobywamy.
Dobra lektura lekarstwem na stres i zły humor? Czemu nie. Kiedyś nauczycielka języka polskiego, widząc, że mam zły dzień, powiedziała, że jej lekarstwem na zły humor jest dobra książka i herbata w ręku. Spróbowałam. Zadziałało. Uzależniło. Książki są świetnym sposobem na relaks. Odrywają nas od naszego „tu” i „teraz”, sprawiają, że na chwilę zapominamy o problemach. Zabierają w podróż w nieznane, gdzie jedyne o co musimy się martwić, to losy bohaterów. William Somerset Maugham napisał: „Przyzwyczaić się do czytania książek – to zbudować sobie schron przed większością przykrości życia codziennego”. (Sprawdzone.)
„Bardzo trafnie czujemy, że nasza mądrość zaczyna się tam, gdzie kończy się mądrość autora, my zaś chcielibyśmy otrzymać odpowiedzi na nurtujące nas pytania, podczas gdy on może nas tylko obdarować pragnieniami”. Proust zawarł w tym cytacie wszystko, co czuję podczas czytania. Pragnienie. Chęć znalezienia odpowiedzi, oderwania się od zgiełku, pragnienie spokoju i zatrzymania się. Dlatego czytam książki, by uciec od szarej rzeczywistości, ale wrócić do niej ożywiona, pełna pragnień.
Arturo Perez – Reverte w książce „Królowa Południa” pięknie podsumował co takiego oferują nam książki: „Książki są bramą, przez którą wchodzisz na ulicę […] Dzięki nim uczysz się, mądrzejesz, podróżujesz, marzysz, wyobrażasz sobie, przeżywasz losy innych, swoje życie mnożysz razy tysiąc. Ciekawe czy ktoś da ci więcej za tak niewiele. Pomagają też odpędzić różne złe rzeczy – samotność, upiory i tym podobne gówna. Czasem się zastanawiam, jak możecie znieść to wszystko, wy którzy nie czytacie”.

Paulina Ciurko 1Bg