Połączenie rozrywki i edukacji to prawdopodobnie najlepszy scenariusz na wycieczkę szkolną. Tak właśnie wyglądał nasz dwudniowy (17-18 kwietnia b.r.) wyjazd pod opieką pana dyrektora Zbigniewa Tabora i wychowawcy klasy II „d”, pana profesora Jacka Sało.
Wyruszyliśmy w trasę o godzinie 215 w środę. Po kilku godzinach dojechaliśmy do Warszawy, gdzie w dwu miejscach: w Instytucie Biocybernetyki i Inżynierii Biomedycznej PAN (17 osób) oraz w Instytucie Weterynarii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (17 osób), o godz. 1000 rozpoczęliśmy warsztaty z genetyki. Dotyczyły one tzw. reakcji łańcuchowej polimerazy (PCR), pozwalającej na otrzymanie wielu kopii danego genu. Uczniowie najpierw pobierali swoje DNA z policzka, a następnie, po kilku dość długotrwałych czynnościach (dodawanie enzymów, wirowanie itp.) mieliśmy się dowiedzieć, czy jesteśmy homo- bądź heterozygotą. Zajęcia prowadzili studenci biotechnologii. Wielkim plusem całego przedsięwzięcia było to, że nie polegały one jedynie na słuchaniu, ale każdy brał w nich czynny udział. Prowadzący zadawali także nam, uczniom, pytania dotyczące biologii. Dzięki wcześniejszym lekcjom na ten temat w szkole poradziliśmy sobie z większością odpowiedzi, zostawiając po sobie raczej pozytywne wrażenie. Resztę dnia spędziliśmy na zwiedzaniu Warszawy i odpoczynku, po przyjemnym, ale męczącym dniu. W drodze na ul. Krakowskie Przedmieście, gdzie zjedliśmy obiad, zatrzymywaliśmy się przy najważniejszych obiektach, m.in. pomniku Mikołaja Kopernika, pomniku Adama Mickiewicza, Pałacu Prezydenckim, Głównej Księgarni Naukowej im. B. Prusa, pomnik konny księcia Józefa Poniatowskiego przed Pałacem Prezydenckim, kościołem św. Krzyża oraz na Placu Defilad.
Czwartek zaczęliśmy od śniadania i wymeldowania się. Następnie zwiedziliśmy Muzeum Ewolucji Polskiej Akademii Nauk, mieszczące się w Pałacu Kultury i Nauki, gdzie zgromadzone zostały najliczniejsze w Polsce zbiory pozostałości po dinozaurach. Teraz, dzięki pani przewodnik, nie są nam już obce nazwy pterozaur czy protoceratops. Szkielety i realistyczne modele pozwoliły nam wyobrazić sobie kształty pradawnych zwierząt i utrwalić wiedzę na temat ewolucji, którą przyswoiliśmy zaledwie kilka tygodni temu w szkole. Kolejnym punktem planu było Muzeum Fryderyka Chopina, które zdecydowanie nie należy do przeciętnych. Nowoczesne, zautomatyzowane sale pozwalały na odtworzenie, w ciszy i spokoju, kompozycji tego wybitego Polaka, a oryginały listów i zdjęć pokazywały nam, jakim był typem człowieka. Na końcu, aby nie zabrakło akcentu historycznego, bo przecież Warszawa to miasto znane także z bardzo burzliwej przeszłości, odwiedziliśmy Muzeum Więzienia Pawiak, miejsce grozy, bólu i cierpienia. Odwiedzając zrekonstruowane sale, mogliśmy prześledzić jak wyglądał typowy dzień więźniów oraz warunki, w jakich przyszło im egzystować. W oryginalnych listach, przedmiotach, ubraniach zapisała się tragiczna historia dziesiątków tysięcy Polaków, prześladowanych w czasie okupacji niemieckiej. Punktem kulminacyjnym było odczytanie grypsów, czyli tajnych wiadomości od więźniów dla rodzin, które ukazywały tragizm losów tych ludzi, ale jednocześnie niezłomność i wiarę w to, co robili. Ważniejsza była dla nich idea, przy której ból spowodowany przesłuchaniami zdawał się być do zniesienia. Zrozumieliśmy, dlaczego wojenne losy Polaków do dziś są barierą w relacjach międzynarodowych.
Około godziny 15.00 pożegnaliśmy się z Warszawą z nadzieją na rychły powrót, może jako studentów?