25 maj 2015 roku na tę datę oczekiwaliśmy cały rok szkolny. Wreszcie nadszedł ten moment kiedy nasza grupka szkolnych podróżników z profesorem Andrzejem Bajanem na czele mogła spędzić przepiękne trzy dni w Pieninach odrywając się od codziennych obowiązków i całkowicie oddając się przyrodzie.
Dzień 1
Był poniedziałek godz. 7:00 nasza 14 osobowa grupa zebrała się pod halą MOSiR skąd wyruszał nasz autobus.
Pogoda nie zapowiadała się zbyt dobrze, mżył deszcz, a temperatura nie przekraczała 15 stopni Celsjusza, jednak pełni nadziei nie mogliśmy doczekać się przyjazdu na miejsce. Po zapakowaniu plecaków usiedliśmy wygodnie w autokarze i wyruszyliśmy w stronę Pruchnika. Następnie mogliśmy zobaczyć miasta takie jak Dubiecko, Gorlice czy Nowy Sącz. Góry witały nas niezbyt ładną pogodą, deszcz padał niemiłosiernie, szczyty sponiewierane były chmurami, a my przygotowani mieliśmy wyruszać w trasę. Początkowo byliśmy trochę zawiedzeni że najprawdopodobniej nie uda nam się wyruszyć na szlak z powodu pogody. Jednak po dotarciu do Krościenka nad Dunajcem deszcz przestał padać, a z pod chmur przedzierało się słońce. Ta sytuacja była niczym cud, dlatego z uśmiechem na twarzy rozpoczęliśmy naszą wędrówkę na Trzy Korony. Niebieski szlak, którym się poruszaliśmy był trochę obłocony lecz takim wytrawnym turystom jak my nic nie przeszkadzało. Po ponad 2 godzinnej wędrówce w końcu mogliśmy wejść na najwyższy szczyt Trzech Koron – Okrąglicę 982 m n.p.m. Niestety szczyt nie zaskoczył nas pięknymi widokami, ponieważ platforma widokowa była cała w chmurach, jednak można było poczuć się jak w niebie. Jedyne co zostało z Okrąglicy to satysfakcja ze zdobycia szczytu. Po zejściu z Okrąglicy udaliśmy się żółtym szlakiem przez wąwóz Szopczański w stronę Sromowiec Niżnych gdzie czekał na nas autobus, który zawiózł nas prosto do Sromowiec Wyżnych gdzie czekały już na nas pokoje i gospodyni chaty z regionalną kwaśnicą. Po zjedzeniu zupy i rozpakowaniu, zabraliśmy nasze stroje kąpielowe i popędziliśmy na termy do Białki Tatrzańskiej. Spędziliśmy tam trzy godziny na wspólnej zabawie i relaksie. Po powrocie zmęczeni i pełni wrażeń położyliśmy się spać, oczekując na kolejny dzień naszych przygód .
Dzień 2
Drugi dzień zaczął się pobudką o 8 rano. Szybka poranna toaleta, śniadanie i mogliśmy ruszać w kolejną trasę. Tym razem udaliśmy się do wsi Jaworki skąd wyruszyliśmy w 6 godzinną podróż. Na początku ruszyliśmy wąwozem Homole, gdzie mogliśmy podziwiać niezwykły proces erozji rzecznej, która doprowadziła do powstania tego unikatowego miejsca. Wąwóz liczy prawie 800 m !! Kolejnym etapem wędrówki było przejście na górę Wysoka 1050 m n.p.m. Tam również nie udało nam się zobaczyć widoków, które ukrywały się za chmurami. Następnie idąc wzdłuż granicy polsko-słowackiej pokonywaliśmy kolejne szczyty Durbaszka 934 m.n.p.m oraz Szafranówka 742 m.n.p.m. Po drodze odwiedzaliśmy bacówki, w których wyrabiane byłe regionalne sery oscypki i bunc. Na szlaku nie odbyło się bez ciekawych incydentów, co chwila ktoś lądował w błocie ponieważ szlak był bardzo śliski. Byliśmy bardzo zmęczeni, jednak po dotarciu na górę Palenicę 722 m n.p.m. każdy ucieszył się z kolejki, która tam na nas czekała. Każdy zajął wygodne miejsce na wyciągu i spokojnie zjechaliśmy do Szczawnicy. Szybkie zakupy i cali przemoczeni i obłoceni powróciliśmy do naszej chaty. Wieczorem przebrani w ciepłe i suche ubrania zjedliśmy przepyszną zupę pomidorową przygotowaną przez naszego profesora i spędziliśmy razem wieczór .
Dzień 3
Niestety to był już nasz ostatni dzień. Szybka toaleta, śniadanie i wyruszamy ! Tego dnia czekało na nas niezwykle ciekawe przeżycie. Najpierw zdobycie Wdżaru 767 m n.p.m., a potem rafting po Dunajcu. Udaliśmy się do Sromowiec Niżnych skąd zaczynał się nasz spływ. Na początku zostaliśmy podzieleni na 3 grupy z instruktorem na czele, a każda grupa została przydzielona do jednego pontonu, potem szybka rozgrzewka kilka zasad obowiązujących na rzece i mogliśmy ruszać. Obfite opady deszczu spowodowało, że woda na Dunajcu była bardzo wysoka, a to skutkowało jeszcze większymi przeżyciami. Każdy chwycił za wiosło i zaczęliśmy nasz rejs przełomem Dunajca. Po drodze mogliśmy podziwiać piękne widoki oraz usłyszećwiele legend i historii. W niewiarygodny sposób pokonywaliśmy silny nurt, kamienie i spływaliśmy po niedużych spadkach. Niestety co dobre szybko się kończy. Nim się obejrzeliśmy byliśmy już w Szczawnicy gdzie zakończyliśmy naszą przygodę ze spływem. Przebraliśmy się w suche ubrania wsiedliśmy do autobusu i wyruszyliśmy w drogę powrotną . Do Jarosławia wróciliśmy około godziny 21 zmęczeni, ale zadowoleni. Wszyscy świetnie się bawiliśmy i spędziliśmy te niezwykłe 3 dni ze sobą i z przyrodą. Teraz czekamy na VI rajd !!
Ada Sierpińska