Mieliśmy szansę gościć w naszej szkole osobę niezwykłą. Człowieka, który walczył pod Monte Cassino, pracował w bibliotece Uniwersytetu Oxford, poznał smak goryczy i głodu w rosyjskich łagrach. Według metryki przeżył już wiek i trzy lata. Absolwent I LO (ówczesnego Wyższego Gimnazjum), pan Kazimierz Michalski odwiedził swoją alma mater 19 maja.
Naszego sławetnego gościa przywitaliśmy w szkolnej auli, gdzie, specjalnie dla niego, kilkoro uczniów pod opieką prof. Andrzeja Sarnickiego przygotowało program artystyczny. Pan dyrektor, po przywitaniu wszystkich zaproszonych, m.in. przedstawicieli Starostwa Powiatowego, pani Zofii Karwańskiej i pana Bartłomieja Kordasa, oddał głos młodzieży. Główną postacią przedstawienia był Andrzej Kuca, absolwent naszej szkoły, doskonale odgrywający rolę Marszałka Piłsudskiego, ze znaną sobie charyzmą i zaangażowaniem. Odśpiewane zostały również pieśni patriotyczne, m.in. „Czerwone maki pod Monte Cassino” czy „Rota”. Z rąk Marszałka, tudzież Andrzeja, pan Kazimierz odebrał życzenia zdrowia i szczęścia.
Po części oficjalnej przystąpiono do meritum spotkania, jakim była rozmowa z szanownym gościem. Zgromadzeni w auli uczniowie mieli szansę dowiedzieć się co nieco o przeszłość pana Kazimierza, który mimo wieku godnego pozazdroszczenia pamiętał wiele anegdot z własnego życia. Co więcej, nie zapomniał lekcji greki i łaciny, którą wciąż pięknie deklamuje. Podkreślał, że przez całe życie za granicą towarzyszyła mu myśl o Ojczyźnie. Lata spędzone w innym kraju nie wpłynęły na jego znajomość ojczystego języka. Zachwycił nas nienaganną polszczyzną i słownictwem, o jakim nie jeden młody człowiek nie ma pojęcia. Uśmiechając się, dodał, że najważniejsza jest nauka. Wszystko inne może przeminąć, a to, co wyniesiemy z murów szkoły, pozostanie nam na zawsze w umysłach. Nasz gość jest tego doskonałym przykładem. Jako ostatni głos zabrał pan Stanisław Kiełbowicz, Przewodniczący Rady Fundacji Zielińskich.
A jego sposób na długowieczność? Takowego nie ma. To życie i jego perypetie zapewniły mu najlepszy eliksir młodości.
Nikt nie śmie wątpić, że to spotkanie wpisze się w pamięć wszystkich obecnych w auli. Nie na co dzień mamy okazję poczuć ducha prawdziwego patrioty, przy okazji świetnego człowieka, którego uniwersalne wartości powinny przyświecać potomnym. Momenty, w których pan Kazimierz wtórował w śpiewie młodzieży, pamiętając wszystkie słowa, były niesamowite w swej niezwykłości i wzruszeniu. Jego biografia mogłaby stanowić inspirację do niejednego filmu, a pogoda ducha potrafiłaby podnieść nawet ciśnienie w deszczowy dzień. Biło od niego ciepło osoby doświadczonej. Jeśli można jeszcze życzyć Panu Kazimierzowi czegokolwiek, niech to będzie wiara, że uda mu się spotkać z pokoleniem, które przyjdzie po nas. I które doceni jego wartość, podobnie jak my.
Kornelia Kosior (klasa II i)
[nggallery id=45]