Są takie rany, które powinny pozostać otwarte. Miejsca na ziemi, na których zapomnienie nie można pozwolić. Wydarzenia, które w bardziej lub mniej bezpośredni sposób wpłynęły na życie milionów. Taką otwartą raną jest właśnie Miejsce Pamięci, do którego dnia 1 kwietnia 2014 wybrali się uczniowie klasy 1f naszego liceum. Miejscem – Bełżec. Wydarzeniem – zagłada Żydów.
Dziesiąta rano. Niezbyt ciepło ubrani i trzęsący się z zimna rozpoczęliśmy zwiedzanie. Powitał nas artystycznie wykonany napis na otaczającym niegdysiejszy obóz murze. Informacja o przeszło 500 000 ofiarach i cytat z Księgi Hioba: „Ziemio, nie kryj mojej krwi, iżby mój krzyk nie ustawał”. Patrząc na rozciągające się przed nami pola głazów – symbolicznej mogiły – mogliśmy niemalże ten krzyk usłyszeć.„Rampa”, „Droga”, „Szczelina”, „Nisza Ohel”, tysiące imion poległych, setki nazw miast, z których organizowane były transporty… Wszechobecny chłód i wiejący wiatr z całą pewnością nie ujęły grozie towarzyszącej spacerowi po jednym z największych cmentarzysk tego świata.
Po zakończeniu zwiedzania na zewnątrz, weszliśmy do środka Muzeum. Fizyczne ciepło w niczym nie powstrzymało wewnętrznego zimna bijącego z przedstawionych na wystawie starych, zniszczonych butów. Żetonów, będących fałszywą gwarancją przeżycia. Kluczy, symbolizujących nadzieje milionów na powrót do domu. Zdjęć, dokumentujących codzienne życie. Dziesiątki uśmiechów. Setki uścisków. Tysiące zbyt szybko zakończonych, nieopowiedzianych historii. Setki tysięcy przerwanych żyć.
Swój pobyt zakończyliśmy obejrzeniem przygotowanej przez naszą przewodniczkę, Ewę Koper, prezentacji. Z pomocą jej oraz udostępnionych nam świadectw, przybliżyliśmy sobie politykę eksterminacyjną okupantów niemieckich na terenie Generalnego Gubernatorstwa i zrozumieliśmy lepiej, co tak naprawdę wydarzyło się 72 lata temu w Bełżcu. Piszę „lepiej” bo nie sądzę, by ktokolwiek, kto sam nie przeszedł przez piekło wojny, był w stanie to całkowicie pojąć. Nawet drzewa, niemi świadkowie, miałyby problem z ujęciem w słowa wszystkiego tego, co ujrzały.
Z Bełżca wróciliśmy o 15.30. Każdy z innymi odczuciami i myślami. Każdy przeżywający, wyrażający i radzący sobie z tym, co właśnie zobaczył, na swój indywidualny sposób. Bez względu jednak na stopień, w jakim okazywaliśmy wrażenie, jakie wywarł na nas Bełżec, myślę, że wszyscy wynieśliśmy z tej wycieczki parę ważnych lekcji, a mianowicie: historia kołem się toczy, a najtrudniej jest pozostać w tym wszystkim człowiekiem.
Muzeum – Miejsce Pamięci w Bełżcu zostało otwarte w czerwcu 2004r. Można powiedzieć, że miejsce to ma dwóch ojców: Milesa Lermana oraz Andrzeja Przewoźnika. Symbolicznym wyrażeniem tragedii deportowanych tu osób zajęła się grupa rzeźbiarzy artystów: Andrzeja Sołygi, Marcina Roszczyka oraz Zdzisława Pidka, przy współpracy z Biurem Architektonicznym DDJM z Krakowa. Muzeum powstało na terenie dawnego obozu zagłady, a głównym celem jego istnienia jest oddanie czci oraz zachowanie pamięci o pomordowanych w nim Żydach.
Paulina Więcek
kl. If