Książki, które polecam
Drodzy czytelnicy, rozpoczynamy cykl prezentacji waszych odkryć czytelniczych pod nazwą “Biblioteczne polecajki”. Zachęcamy do podzielenia się waszymi spostrzeżeniami na temat wybranych przez Was książek. Krótką recenzję oraz zdjęcie książki prosimy przesyłać na adres biblioteka@lo.kopernik.jaroslaw.pl.
Inspiracją do rozpoczęcia cyklu stała się dla nas uczennica naszej szkoły Ola Bochno z klasy 2Ag, która jest wielką miłośniczką książek oraz aktywną propagatorką czytelnictwa. Ola będzie dzielić się z nami swoimi propozycjami czytelniczymi jako główna recenzentka “Bibliotecznych polecajek”. Dołączcie do Oli i pokażcie, że czytanie to wielka frajda również dla Was!
Przeczytajcie, co Ola napisała o sobie…..
Nazywam się Aleksandra Bochno i zobowiązałam się do prezentowania co miesiąc książki, którą polecam uczniom Kopernika. Przygotowałam kilka informacji o swoim instagramowym profilu, a także o pracy z wydawnictwami. Przedstawię także moją pierwszą propozycję odnośnie do książki.
O mnie:
Nazywam się Aleksandra Bochno i od lipca 2020 roku prowadzę instagramowy profil ola_with_books. Można go znaleźć pod tym linkiem: TUTAJ
Wstawiam tam recenzje książek, które czytam, dzielę się tam także moimi pasjami. Jakiś czas temu zostałam także recenzentką kilku polskich wydawnictw. Myślę, że jest to ciekawy temat, więc chciałabym powiedzieć o nim kilka słów. Praca z takimi wydawnictwami dzieli się na parę etapów. Na początku, recenzenci otrzymują katalogi z pozycjami, które są zapowiedziane na dany miesiąc. Tutaj każdy ma dużą dowolność, możemy wybrać, które z książek najbardziej nas interesują. Następnie wydawnictwa wysyłają egzemplarze próbne, które recenzent czyta i wysyła swoją opinię, czasem również drobne uwagi. Gdy książka jest gotowa, moim zadaniem jest wykonanie ciekawej fotografii oraz napisanie recenzji. Umieszczam swoją pracę na Instagramie i tutaj moja praca jest zakończona. Współpracuję z Wydawnictwami takimi jak: Czarna Owca, Czwarta Strona, Literackie, Kobiece, MOVA oraz Fabryka Słów. Każde z nich oferuje książki o innej tematyce, polecam zapoznać się z ich ofertą i wybrać coś dla siebie.
W tym miejscu pragnę zaprezentować pierwszą książkę, którą wybrałam, aby polecić uczniom. Zależało mi na tym, aby pierwsza pozycja była czymś ciekawym, niosącym wiele wartości, ale także przystępnym, aby zachęcić do czytania nawet tych, którzy nigdy nie mieli z nim nic wspólnego. Wybrałam więc powieść „Niewidzialne życie Addie LaRue”, ponieważ książka ta wywołała duże poruszenie wśród moich znajomych i niezwykle mi się podobała.
Czytanie to bakcyl!
Drodzy Uczniowie, z pewnością część z Was pamięta naszą absolwentkę Olę Bochno, która jest wielką miłośniczką książek, i która stała się inspiracją do rozpoczęcia cyklu propagującego czytelnictwo pn. „Biblioteczne polecajki”.
Jej godną następczynią i główną recenzentką polecajek jest obecnie Ania Ziober z klasy 3e. Dla Ani czytanie to bakcyl! To pasja, podobna do tej, która każe ludziom zdobywać Himalaje, skakać na spadochronach czy godzinami oglądać znaczki pocztowe.
Dołączcie do Ani i pokażcie, że czytanie to wielka frajda również dla Was!
Zachęcamy do podzielenia się waszymi spostrzeżeniami na temat wybranych przez Was książek. Krótką recenzję oraz zdjęcie książki prosimy przesyłać na adres biblioteka@lo.kopernik.jaroslaw.pl.
Przeczytajcie, co Ania napisała o sobie…
Nazywam się Anna Ziober i jestem osobą, która bardzo kocha czytać książki – tę pasję zawdzięczam pewnemu cyklowi powieści, który przeczytałam w 2020 roku. Dzięki niemu kupowałam kolejne pozycje, najczęściej z kategorii science fiction i fantasy, które tak bardzo sobie ukochałam. Nie gardzę jednak żadnym działem, ponieważ wiem, że w każdym z nich każdy czytelnik może znaleźć coś dla siebie. Dlatego nie zamykam się na inne gatunki i czytam także książki young adult, różne mitologie i retellingi baśni, które bywają równie piękne, jak oryginały. Wszystkie pozycje, czy to stare, kupione z drugiej ręki i odnowione czy nowe, pachnące farbą drukarską znajdują i zapewne znajdą miejsce na moim regale. A ja z każdej jednej wyciągnę dla siebie lekcje życiowe i z radością polecę je innym. Stąd moje zamiłowanie do pisania recenzji.
Czytanie to przygoda!
Drodzy Uczniowie, z przyjemnością przedstawiamy Roksanę Błahutę z klasy 2B, która od roku szkolnego 2024/2025 pełni funkcję głównej recenzentki ,,Bibliotecznych polecajek”. Dla Roksany czytanie jest jak podróż w czasie, przy czym sama obiera kierunek podróży, a później już zdaje się na los. Im więcej elementów zaskoczenia, tym lepiej! Przeczytajcie, co Roksana napisała o sobie:
Mam na imię Roksana i swoją przygodę z literaturą zaczęłam od książki “Gdzie śpiewają raki” Deli Owens. Obecnie zaczytuję się w kryminałach, literaturze klasycznej, romansach oraz fantastyce. Interesuję się psychologią i w przyszłości chciałabym pracować jako psycholog kryminalny. Ponadto marzę o podróżach i zwiedzaniu świata. Książki dają mi i jedno, i drugie! Kocham koty, a w szczególności czwórkę moich kocich przyjaciół.
Rok szkolny 2024/2025
Polecajka na październik – “Szepcz do mnie więcej”, Weronika Tomala
Jesień…
Zaintrygowała mnie postać Leny – głównej bohaterki, pokazanej w powieści w niezwykle ciekawy sposób. Nawet nie wiem, kiedy ta historia mnie wciągnęła i tak zwyczajnie nie mogłam się od niej oderwać. Lena otrzymuje w spadku po zmarłej ciotce Maryli dom w Tyńcu. Mimo niezadowolenia ze strony rodziców przyjmuje spadek, przeprowadza się i znajduje pracę w salonie fryzjerskim. Na swojej drodze ciągle w różnych okolicznościach spotyka niezbyt przyjemnego policjanta Jakuba. Bohaterka jest bezpośrednia, jej bezbłędne riposty powodowały, że czytając dialogi uśmiech nie schodził mi z twarzy. Czy między Leną a Jakubem ma szansę stworzyć się więź? Czy Jakub zamknie za sobą bolesną przeszłość i będzie umiał otworzyć się na relacje z Leną? Powstaje wiele pytań…
Dodatkowo dziewczyna podczas remontu domu znajduje tajemnicze listy i pamiętnik ciotki. Zawarte tam informacje wywracają jej życie do góry nogami. Odkryte tajemnice rodzinne są bolesne i pełne niejasności. Niezwykle emocjonująca powieść. Polecam z całego serca Waszej uwadze tę pozycję książkową.
Kinga Stańczyk, 2B
Polecajka na wrzesień
Książka o miłości, a jak o miłości to też o cierpieniu – „Białe noce” Fiodora Dostojewskiego. Opowiada o pewnym marzycielu, naiwnie pogrążonym we własnych myślach, pragnącym kontaktu z ludźmi, a jednocześnie bardzo samotnym, przechadzającym się po ulicach Petersburga. Pewnego dnia spotyka Nastieńkę – kobietę, która w jego oczach idealnie go rozumie. Nastieńka opowiada mu o swoim trudnym dzieciństwie i wydaje się być dla niego osobą najważniejszą w życiu. Oboje zdają się idealnie do siebie pasować. Marzyciel zakochuje się. Lecz wszystko co piękne kiedyś się kończy. Pojawia się osoba, o której Nastieńka przez cały ten czas myślała, a marzyciel okazuje się nie być tak ważny. „Białe noce” to jedno z mniej znanych dzieł Fiodora Dostojewskiego, ale zdecydowanie jedno z tych, które ukazują jego wyjątkowy talent literacki i zdolność do zgłębiania ludzkiej psychiki. Ta krótka powieść, pierwotnie opublikowana w 1848 roku, jest pełna romantyzmu i melancholii, a zarazem obfituje w psychologiczne głębie i rozważania nad miłością, samotnością i przeznaczeniem. Gorąco polecam!
Roksana Błahuta, 2B
Rok szkolny 2023/2024
Polecajka na maj
Moja majowa polecajka to książka pt. „Piękna pokora” Stanisławy Fleszarow-Muskat. Opowiada historię studenta Akademii sztuk pięknych, początkującego artysty Rafała Radwanowicza, syna malarza, Piotra Radwanowicza. Rafał to dumny, pewny siebie. młody człowiek. Uważa się za znawcę „warsztatu” malarskiego, bo jako dziecko pomagał ojcu przy pracy. Często maluje. Szczególnie gdy brakuje mu pieniędzy staje za sztalugami, a następnie sprzedaje obrazy żądając za nie wysoką cenę. Zaniedbuje naukę, nie oddaje prac zaliczeniowych na czas, a to prowadzi do wydalenia go z uczelni. Wkrótce nadchodzi moment kluczowy w życiu Rafała. Wraz z porzuceniem nauki chłopak otrzymuje wezwanie na komisję wojskową. Próbuje uniknąć służby. Prosi o pomoc wuja, jednak bez powodzenia. Dostaje przydział na 3 lata do służby w marynarce wojennej. Jak sobie poradzi na morzu? Co z jego karierą? Czy wybaczy wujowi zdradę? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie właśnie w tej książce. To książka o szlachetnym przesłaniu. Uczy szacunku do pracy, wiedzy i nauki, ale opowiada także o przebaczaniu i zrozumieniu. Jest warta przeczytania i gorąco ją wszystkim polecam.
Kinga Stańczyk, 1B
Polecajka na kwiecień
Nowela Tomasza Manna „Śmierć w Wenecji” została wydana po raz pierwszy w 1912 roku, według źródeł. Zainteresowała mnie, po bliższym zapoznaniu się z tragiczną historią młodziutkiego aktora, Björna Andrésena, dla którego odegranie roli Tadzia, w filmowej ekranizacji utworu, reżyserstwa Luchino Viscontiego, było wyrokiem kreślącym całe jego dorosłe życie. Utwór Manna, prawdopodobnie jego najpopularniejsza nowela, nakreślona jest symboliką i rozważaniami na temat między innymi piękna i śmierci. Opowiada ona historię Gustawa von Aschenbacha – szanowanego starzejącego się pisarza. Akcja utworu toczy się w Wenecji, gdzie to wybiera się Gustaw. Podczas swojego pobytu tam, poznaje pięknego chłopca, Tadzia, przyrównanego do mitycznego Apolla. Gustaw zachwyca się nim, jego pięknem i młodością i tu zaczyna się wątek obsesji, podkreślam starszego, poety. Aschenbach spędza czas na plaży Lido i w hotelu, w pewnym stopniu śledząc chłopca i jego rodzinę. W momencie rozpaczy chce uciec z wydającej się mu duszną Wenecji – jednak zostaje. Okazuje się, że jego bagaż zostaje wysłany przez pomyłkę niewłaściwym pociągiem. W międzyczasie w Wenecji wybucha epidemia cholery, o czym nie informują władze. Momentem kulminacyjnym jest scena na plaży, gdzie to Gustaw, oglądając Tadzia bawiącego się z kolegą, mdleje na leżaku, a później umiera. Sam język, styl i głębokie, czasem szare moralnie rozważania wzbudziły we mnie mieszane emocje. Z pewnością jedna z najlepszych noweli jakie czytałam, jednak niepokoiło mnie miejscami uwielbienie Ashenbacha w stronę młodziutkiego chłopca. Niekomfortowo przypominające mi momentami o „Lolicie” Vladimira Nabokova. A wracając na moment do filmowej adaptacji utworu Manna i historii aktora wcielającego się w Tadzia, to zaniepokojenie jedynie wzrasta. Jestem jednak zdania, że „Śmierć w Wenecji” to trudna lektura, reinterpretowana i zdecydowanie nie jest dla wszystkich.
Aleksandra Strawa, 1B
Polecajka na marzec
„My, dzieci z dworca zoo” to poruszająca powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach, przedstawiająca świat uzależnienia i życie na krawędzi społeczeństwa. Autorki, Christiane F. i Kai Hermann, brawurowo ukazują mroczne zakamarki Berlina lat 70., gdzie młodzi ludzie błąkają się po dworcu zoo w poszukiwaniu ucieczki przed rzeczywistością. Książka wstrząsa czytelnikiem brutalną szczerością opisów narkotykowego pędu i upadku bohaterki, Christiane. Początkowo fascynacja życiem nocnym przeradza się w nieuchronne zatracenie. Autorzy z humorem i głębokim zrozumieniem przedstawiają dżunglę ulicznego życia, gdzie przyjaźnie rodzą się i umierają w cieniu używek. Niezwykle sugestywne opisy pozwalają wczuć się w psychikę bohaterów, budując w czytelniku mieszankę współczucia i przerażenia. Książka stawia trudne pytania o granice młodości, społeczeństwa i odpowiedzialności dorosłych. To literackie świadectwo nadziei, zranienia i walki o przetrwanie w świecie, gdzie narkotyki stają się brutalnym rzeczywistością.
„My, dzieci z dworca zoo” to lektura wymagająca, ale jednocześnie niezwykle ważna, poruszająca tematykę, która niestety nadal jest aktualna. Czytałam tą książkę ponad trzy miesiące, pomimo iż nie liczy ona dużo stron. Treści zawarte w niej tak na mnie oddziaływały, że często nie byłam w stanie czytać dalej i powracałam do niej po kilku dniach, a czasem tygodniach. Pomimo wszystko, ta książka jest jedną z moich ulubionych. Odbieram tę lekturę jako radę od wszystkich moich rówieśników, narkomanów z Berlina z tamtych czasów – Nie popełniaj tego błędu!
Natalia Gołąb, 1B
Polecajka na luty
„- Boję się zapomnienia – wyznał bez chwili wahania.
– Boję się tego niczym ślepiec ciemności”.
W swojej niezwykłej powieści pt. „Gwiazd naszych wina” John Green pokazuje przemijanie życia, chęć podejmowania wyzwań, życie w towarzystwie śmiertelnej choroby oraz miłość, która potrafi ocalić od zapomnienia. Autor powieści jest znanym, kilkukrotnie nagradzanym, amerykańskim pisarzem. W 2006 roku zdobył nagrodę Printz Award za debiut „Szukając Alaski”. W 2012 roku książka „Gwiazd naszych wina” osiągnęła pierwsze miejsce na liście bestsellerów New York Timesa. Nastoletnia Hazel od lat walczy z rakiem. Mimo terapii oraz licznego wsparcia, traci nadzieje i wie, że już niedługo nadejdzie koniec jej przygody. Na spotkaniu grupy wsparcia poznaje Augustusa Watersa – wspaniałego chłopaka, który na zawsze odmieni jej spojrzenie na świat. Nawiązuje się między nimi niezwykła nić porozumienia. Odbędą oni wspólną podróż, podróż w świecie realnym, ale też i w świecie uczuć, pasji, życia, przygody, marzeń i smutku. Powieść ta skłania nas do refleksji, do głębszego zastanowienia się nad losem. „Gwiazd naszych wina” wydaje się momentami być nieco wyidealizowaną wizją świata, gdzie należy się cieszyć ze wszystkiego, ale jest to wizja świata, do którego warto zajrzeć.
Augustus nie jest typem bad boy’a, tak uwielbianym przeze mnie oraz innych nastolatków, z powieści z gatunku young adult. Jest troskliwym, nieco gadatliwym chłopakiem. Hazel, natomiast jest autentyczną dziewczyną, bierze życie w swoje ręce, postanawia się nie poddawać i mimo zbliżającej się śmierci, ma w sobie siłę, aby spełniać choćby najdrobniejsze marzenia, jak to, aby pojechać do Amsterdamu. Każdy chce przeżyć życie z miłością. Każdy boi się zapomnienia.
Myślę, że „Gwiazd naszych wina” może być inspirującą lekturą dla wszystkich szukających sensu istnienia.
Aleksandra Nowak, 1B
Polecajka na styczeń – O szachistce, która wywraca do góry nogami męski świat szachów
„Gambit królowej” to powieść Waltera Tevisa o amerykańskiej szachistce Beth Harmon, która nauczyła się gry w szachy od woźnego, Pana Shaibela, w sierocińcu, do którego trafiła po tragicznej śmierci matki. Beth potrafiła opuszczać obiady i wymykać się podczas nabożeństw, by, choć na chwilę oddać się królewskiej grze:
“… przestawiali piony i figury. Beth czuła narastające napięcie i podobało jej się to. Pan Shaibel w milczeniu studiował szachownicę. W końcu wyciągnął rękę i ze złością przewrócił swojego króla. Żadne z nich nie powiedziało ani słowa. To była jej pierwsza wygrana, Napięcie ustąpiło miejsca najcudowniejszemu uczuciu, jakiego Beth kiedykolwiek doświadczyła.”
Od tej pory gra w szachy staje się jej obsesją, która pozwala przezwyciężyć strach oraz niepokój, który towarzyszył jej od pierwszego pobytu w domu dziecka.
Szybko okazuje się jednak, że dziewczynka ma ogromny talent, a gdy po adopcji dostaje szansę gry na zawodowym turnieju, gdzie z impetem wywraca do góry nogami męski świat szachów, doprowadza do wściekłości innych szachistów. Królewska gra była dla niej drogą do o wiele lepszego życia, dzięki niej mogła nawiązywać nowe kontakty i przyjaźnie, a nawet zdobywa uznanie profesjonalnych szachistów. Dzięki adaptacji popularnego serwis z filmami i serialami Netflix, stwierdziłam, że nie wystarczy tylko obejrzeć serialu. Zresztą, gdy dowiedziałam się, że w ekranowej adaptacji pominięto kilka ciekawych wątków, tym bardziej chciałam odpłynąć w świat szachów i interesującej historii Beth Harmon. A co z wami? Jesteście ciekawi losów małego geniusza szachowego, którego Elizabeth Harmon trzymała głęboko w swoim sercu? Jeśli tak, to szybko biegnijcie do księgarni, ale jeśli nadal nie jesteście pewni niedługo udostępnię krótkie streszczenie tej książki.
Agata Posobkiewicz, 2B
Polecajka na grudzień – Nie ma winnych synku, kiedy jest wojna… Saga o Winnych czy niewinnych? Recenzja trylogii Ałbeny Grabowskiej pt. „Stulecie Winnych”
Wypowiedziane przez jedną z głównych bohaterek tej fascynującej powieści słowa: „Nie ma winnych synku, kiedy jest wojna” wiele tłumaczą, wręcz można nimi rozgrzeszyć, usprawiedliwić naprawdę wiele. A czy jest co usprawiedliwiać? Czy Winni są winni? Po przeczytaniu losów rodziny Winnych każdy może odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Ałbena Grabowska, z wykształcenia lekarz, zaczęła swoją przygodę pisarską kilka lat temu i z pewnością jest obecnie jedną z najbardziej znanych współczesnych autorek książek. Nic dziwnego, bo sięgając po jej dzieło, czytelnik przepada, zostaje wchłonięty bez reszty, niemal zaczarowany i do ostatniego akapitu całym sobą uczestniczy w wykreowanym przez nią świecie.
Jest rok 1914. „Piorun przeszył niebo, kiedy Kasia Winna wydała z siebie krzyk…”. Takimi słowami rozpoczyna się saga rodu Winnych. I już te pierwsze wersy powodują zaciekawienie. Sprawiają, że tej książki z pewnością nie odłożysz na półkę, bo oto masz w ręku skarb, bilet do innego, fascynującego świata. Od tego momentu stajesz się uczestnikiem życia, obserwatorem losów niezwykłej rodziny. Razem z nimi płaczesz, śmiejesz się, boisz się i gniewasz. Od tej chwili zaczynasz im kibicować, a niekiedy ferujesz wyrokami.
Rodzinę Winnych zaczynamy poznawać w przededniu I wojny światowej. Wtedy na świat przychodzą bliźniaczki Ania i Mania i wtedy też zderzamy się z pierwszą tragedią w tej rodzinie. Przy porodzie umiera mama dziewczynek – Kasia, żona Stanisława Winnego.
Od tego momentu z zapartym tchem śledzimy losy Stanisława oraz jego córek. Poznajemy genialnie wykreowanych przez pisarkę bohaterów. Bronię i Antoniego – seniorów rodziny Winnych, ich dzieci, wnuki oraz przyjaciół, a także nieprzyjaciół. Stajemy się świadkami ich zmagań o życie, miłość i rodzinę. Dzieje bohaterów w mistrzowski sposób wplecione są w realne wydarzenia historyczne. I choć historia Polski, zwłaszcza tragiczna, jest tłem tej powieści, to nie przesłania czytelnikowi fabuły. Wręcz przeciwnie, fikcja w taki sposób przeplata się z faktami, że chwilami trudno jest je od siebie odróżnić. Przedstawienie prawdziwych wydarzeń dodaje takiej autentyczności i barwy. I to jest w tej powieści naprawdę niesamowite. Dodatkowo pisarka do swej fabuły wprowadziła prawdziwe postacie historyczne, których losy stykają się wielokrotnie z losami Winnych. Poznajemy znanego przemysłowca, dobroczyńcę Stanisława Lilpopa, Annę i Jarosława Iwaszkiewiczów, dyplomatę okresu międzywojennego, posła RP Tadeusza Wierusz-Kowalskiego, postać Starego Doktora Janusza Korczaka, a także Jadwigę Reutt, przełożoną Żeńskiego Gimnazjum – słynnych Platerek. Fikcyjnie wykreowane relacje bohaterów sagi i rzeczywistych historycznych postaci są, moim zdaniem genialnym posunięciem. Powodują one, że zaczynamy wierzyć chwilami, że to opowieść o prawdziwej rodzinie i prawdziwych zdarzeniach.
Uważam, że powieść Stulecie Winnych jest wyjątkowa, wręcz wybitna. Chociaż mamy do czynienia z wielowątkowością, to autorka nie pozwala nam się pogubić. Wszystkie wątki są ze sobą powiązane, zachowana jest ciągłość zdarzeń, wszystko ma swój sens i cel. Jest niesamowicie napisana i przemyślana. Ałbena Grabowska, oprócz talentu pisarskiego wykazała się bardzo dobrym przygotowaniem historycznym.
Saga rodziny Winnych to bez wątpienia opowieść o wielkiej miłości. To właśnie miłość determinuje czyny bohaterów. Ich życie zostało osadzone w wyjątkowo trudnych czasach. Najpierw wojna, później okres międzywojenny, II wojna światowa i w końcu mroczne lata powojenne. Zderzenie z tak tragiczną rzeczywistością niejednokrotnie wymagało od nich podejmowania niełatwych decyzji, które nie zawsze okazywały się słuszne. Czasami nawet były to decyzje wyjątkowo złe. Ich wybory, czyny i działania były napędzane miłością. Miłością do ojczyzny, rodziny, ukochanej osoby. Czasem kierował nimi egoizm czy strach, ale też dający się wytłumaczyć miłością. Choć może nie do końca dobrze pojętą. Moralna ocena życia bohaterów należy do czytelnika. Winni czy niewinni? Ja, po przeczytaniu ich losów, jestem w stanie naprawdę wiele im wybaczyć.
Bez wątpienia polecam tę fascynującą, pełną wzlotów i upadków powieść. To jest, moim zdaniem lektura obowiązkowa dla miłośników powieści i nie tylko. Wzrusza do łez, chwilami rozśmiesza, choć nieczęsto, wywołuje współczucie, żal i poczucie zrozumienia. Wzbudza refleksję u czytelnika. Jestem zafascynowany tym wybitnym dziełem.
Koniecznie zachęcam do przeczytania i próby odpowiedzi na pytanie czy jest to saga Winnych czy Niewinnych? A może takiej odpowiedzi po prostu nie ma. Bo nie wszystko jest takie oczywiste i łatwe, no chyba, że siedzi się bezpiecznie w zaciszu swojego domu w wygodnym fotelu z ciepłą herbatką i tylko przewracając kartki książki uczestniczy się w wydarzeniach, w których bohaterom tej trylogii przyszło żyć naprawdę.
Gabriel Kwaśniak, 2B
Obiecałem Ci gwiazdy…
„Obiecałem ci gwiazdy” (aut. Weronika Schmidt) to niesamowita, wzruszająca i wyjątkowa historia o prawdziwej przyjaźni, latach rozłąki, bezinteresownej miłości. Życiu, dwojga młodych ludzi, podążającymi za marzeniami. Tkwiący w nadziei o powrót ich przyjaźni. Maddy i Noah to przyjaciele, którzy zachowali swoją infantylność do ostatniej klasy liceum. Po 4 latach rozłąki, Maddy dostrzega Noah. Dostrzega w nim cierpienie i chłód. Postanawia pomóc przyjacielowi. Dąży do przebicia bariery, którą wokół siebie zbudował. Noah zamknął się w sobie. Trudny czas, który mu towarzyszył po odejściu przyjaciółki, był trudnym okresem w jego życiu. Próbuje sprostać nastoletnim problemom, a Maddy towarzyszy mu podczas każdego kroku.
– Kiedyś opowiem o tobie gwiazdom. – Myślał Noah. To właśnie ona pomogła mu znaleźć drogę, przy której on nie widział ścieżki. Nauczyła go Kochać.
Amelia Mazur, 2B
Polecajka na październik – „Miecz przeznaczenia” (Andrzej Sapkowski)
„Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?”
Każdy człowiek ma swoje przeznaczenie i to jest niepodważalna prawda. No, chyba że jesteś Wiedźminem, mutantem stworzonym by zabijać potwory zagrażające ludziom od lat, który widział już nie jedno, i który wierzy, że jego jedynym przeznaczeniem jest śmierć, bo ona w końcu dopadnie każdego. Nawet zabójcę strzyg i wampirów.
Jednak nie jest to do końca prawda. A on sam przekonuje się o tym, gdy po wielu latach samotnej tułaczki los splątuje jego życie z pewną niebezpieczną czarownicą, głupkowatym bardem oraz… dziesięcioletnią księżniczką sierotą. Ratując życie ich wszystkich, Geralt zostaje ich przyjacielem, a także kimś więcej.
„Ale jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.”
Dwie pierwsze części Sagi Wiedźmińskiej autorstwa Andrzeja Sapkowkiego są zbiorem opowiadań, które luźno łączy z sobą postać Geralta z Rivii – groźnego wiedźmina, który za kilkadziesiąt orenów jest w stanie zabić większość potworów. Jednak rzeźnik z Blaviken różni się od innych w swym fachu – ma on niepisany kodeks, którym kieruje się w życiu. Jest swoistym filozofem, który nie wybiera mniejszego zła – nie krzywdzi niewinnych, nie naraża ich na niebezpieczeństwo i woli zginąć za nich i za pieniądze, które zarabia. A gdy zamiast chłopca, którego chciał wychować na swego następcę otrzymuje w opiekę prawem niespodzianki rozpieszczoną księżniczkę, której rodzice zginęli w sztormie, on i czarownica Yennefer postanawiają wychować dziewczynkę jak własną. Mimo, iż oboje są przeklęci faktem, że nie mogą mieć własnych dzieci.
„— Słyszałem że wiedźmini noszą dwa miecze. Jeden na potwory, a drugi na ludzi.
— Mylisz się. Oba są na potwory”
Książki Andrzeja Sapkowskiego poruszają tematy, których zdecydowanie nie spodziewałam się w fantastyce. Oprócz czysto rozrywkowych celów, są podszyte filozofią, rozterkami głównego bohatera, rozdartego pomiędzy obowiązkiem a miłością, dobrem a złem (mniejszym lub większym). Często zamiast przemocy wykorzystuje on niekonwencjonalne metody rozwiązywania konfliktów, nie okazuje bezpodstawnej nienawiści i pokazuje, że jest nie tylko Wiedźminem i Rzeźnikiem Blaviken, ale także ludzkim Geraltem, mężczyzną, któremu zabronione było okazywać uczucia. Język opowiadań jest najczęściej prosty i potoczny, opisy natury, krajobrazów i miast są impresjonistyczne, można je praktycznie poczuć całym sobą, zaś bohaterowie zdecydowanie nie używają słodkich słówek. Żyją w świecie, w którym mimo iż istnieje magia i smoki, baśniowy nie jest – także i w nim na każdym kroku czyhają na nas źli ludzie. Ale Geralt, Yennefer i Jaskier pokazują, że i z takimi można sobie dać radę.
„A tak. Bo ja też cię kocham, głupku. A co to byłaby za miłość, gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia.”
Anna Ziober, 4E
Wrześniowa polecajka- ,, Zanim wystygnie kawa” Toshikazu Kawaguchi
Co byś zrobił, gdybyś pewnego dnia odkrył, że możesz przenieść się w czasie, ale nieważne co zrobisz, teraźniejszość nie ulegnie zmianie? Nieważne jak będziesz się starał, szara rzeczywistość zostanie taką, jaką jest?
Pewnie byś zrezygnował, prawda?
Tak samo zrobiła większość ludzi, gdy odkryli oni, że mała, niepozorna kawiarnia w Tokio przenosi klientów w przeszłość na ich życzenie w książce ,, Zanim wystygnie kawa” Toshikazu Kawaguchiego. Mało kto chciał skorzystać z usług Kazu i jej kuzyna – Nagarego, którzy prowadzą rodzinną kawiarenkę Funiculi Funicula. A jednak, znalazło się parę osób, którym obojętne jest, co ich spotka. I którzy zaakceptowali trudne do przyjęcia zasady, którym należało się podporządkować podróżując w dawne dni. Nawet jeśli oznacza to, że ich smutne życie zostanie takie jakie jest. Ale świadomość spotkania bliskich, przyjaciół i ukochanych, pożegnania się z nimi po raz ostatni, przeproszenia za dawne błędy to wszystko, czego chcą klienci Funiculi. Warunków jest kilka, ale najważniejszy z nich brzmi – masz czas do wystygnięcia kawy. A wtedy, duch zmarłej tajemniczo kobiety okupujący krzesło przenoszące w czasie powróci z łazienki i każe ci się bardzo niegrzecznym tonem przesiąść w inne miejsce.
Książkę znalazłam przez kompletny przypadek – przeglądając opinie na temat polecanych powieści. I ta szczególnie utknęła mi w pamięci. Piękny i prosty język, trzymająca za serce fabuła sprawiają, że mimo iż dopiero co poznaliśmy bohaterów, możemy poczuć ich emocje, wielokrotnie ciężkie i smutne. Poznajemy losy ludzi, którzy równie dobrze mogliby być naszymi znajomymi, naszymi przyjaciółmi czy daleką rodziną. Płakałam nad książką tyle razy, ile razy jest w niej zawartych rozdziałów – czyli cztery razy. Konfrontacja z dawną miłością, żoną przed utratą pamięci, zmarłą siostrą i nienarodzoną córką były zarazem słodkie i gorzkie, i na pewno polecam się z nimi zapoznać, chociażby po to, by docenić życie i to, co się ma. A także zaakceptować fakt, że losu nie zmienimy. Ale możemy pogodzić się z tym, co nas spotkało i jak nas to ukształtowało.
Anna Ziober, 4E
Rok szkolny 2022/2023
Czerwcowa polecajka – Z Podkarpacia przez trudy na szczyt – biografia Sławomira Peszki
Pod koniec października tego roku, 44 krotny reprezentant Polski w piłce nożnej – Sławomir Peszko wraz z dziennikarzem „Interii” Sebastianem Staszewskim wydał własną biografię. Opisuje w niej całe dotychczasowe życie, pokazuje, że droga na szczyt nie zawsze jest „usłana różami”.
Książka napisana jest w formie wspomnień piłkarza, dzięki temu odbiorca ma wrażenie jakby znajdował się w centrum zdarzeń. Od samego początku czytania widać, że nic nie jest przekoloryzowane, autentyczność zdarzeń sprawia, że wręcz można utożsamiać się z głównym bohaterem. Przedstawiona jest prawdziwa historia chłopaka z małego podkarpackiego miasteczka, który został obdarzony talentem do kopania piłki. W Polsce żyje tysiące dzieci, które również marzą o tym, aby zagrać w reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy czy Świata lub żeby stanąć na przeciwko takich legend futbolu jak: Cristiano Ronaldo, Andrés Iniesta, Alessandro Del Piero, Steven Gerrard, Patrick Vieira czy Philipp Lahm. A właśnie takimi osiągnięciami może pochwalić się Sławomir Peszko.
Kolejną rzeczą, która pozwala poczuć się świadkiem wydarzeń jest język jakim książka została napisana. Nie jest on górnolotny z licznymi epitetami czy innymi środkami stylistycznymi. Jest to zwykła mowa potoczna, która jest używana przy okazji codziennych rozmów. W utworze występują też dialogi, które często zawierają słowa powszechnie uważane za wulgarne, co jeszcze bardziej zwiększa realność wszystkich opisywanych zdarzeń. Ciekawym dodatkiem do całości są cytaty znanych osób odnoszące się do Peszki lub samej książki. Wypowiadały się tam takie znane osobistości jak: m.in. Robert Lewandowski, Lukas Podolski czy Franciszek Smuda.
Książka może też być dla wielu młodych ludzi inspiracją czy drogowskazem. Pokazuje, że dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy można zajść daleko. Ukazane są momenty, w których spora część osób poddałaby się i porzuciła marzenia o karierze i sławie. Bez wątpliwości trudny charakter Sławomira kazał mu pokazać tym wszystkim, którzy w niego nie wierzyli, że nie mieli racji. Świetnie jest pokazane również to, że żaden człowiek nie jest idealny. Gwiazdy telewizji są często przedstawiane jako osoby bez wad, jednak rzeczywistość tak nie wygląda. Młodym ludziom szczególnie takim jak Peszko zdarzają się wybryki. Podczas dorastania często wraz z kolegami ulegał pokusom takim jak: próbowanie alkoholu i innych używek czy spróbowaniu swoich sił w pokerze. Pokazane są też osoby z podobnym talentem, które przez brak umiaru w wyżej wymienionych rozrywkach, przepadły i już o ich potencjale nikt nie pamięta.
Podsumowując, książka przedstawia historię kontrowersyjnej postaci piłkarza Sławomira Peszki. Niewątpliwie cała ta opowieść pokazuje, że przy posiadaniu właściwych cech charakteru można osiągnąć wiele. Przedstawia wzloty i upadki, zwycięstwa i porażki, chwilę radości jak i gniewu, a przede wszystkim człowieka z marzeniami, ale i słabościami takiego jak każdy. Utwór dzięki prawdziwości wydarzeń, ale jednocześnie też barwnemu życiu sportowca jest bardzo interesujący. Książka praktycznie nie posiada minusów, jest napisana świetnym językiem i jest godna polecenia każdemu.
Mikołaj Duda, 1b
Polecajka na maj – It ends with us, aut. Cooleen Hoover
Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają, potrafią też najmocniej ranić… Lily Bloom, czyli główna bohaterka powieści zawsze miała pod górkę. Już w dzieciństwie była ofiarą przemocy domowej. Gdy dorasta postanawia spełnić jedno ze swoich marzeń jakim było założenie własnej kwiaciarni. Pewnego dnia spotyka Ryle’a, który z zawodu jest lekarzem. Lily myśli, że jej życie nie mogło się lepiej potoczyć, ale niestety niektóre rzeczy są zbyt piękne, aby mogły trwać wiecznie. Gdy pewnego dnia Lily spotyka swojego przyjaciela z dzieciństwa- Atlasa, wszystko w jej życiu zaczyna się sypać…
Kiedy przeczytałam tył okładki od razu stwierdziłam, że muszę sięgnąć po tę lekturę. Książka jest niezwykle wzruszająca, więc do czytania konieczna jest paczka chusteczek, u mnie również nie obyło się bez łez w oczach. Historia chwyta za serce, a po przeczytaniu od razu chcemy dowiedzieć czegoś więcej o dalszych losach bohaterów. Uważam, że jest warta uwagi. Porusza wiele ważnych tematów, które często są lekceważone. Jeżeli chcecie się dowiedzieć jak potoczy się dalsza historia naszych postaci, to koniecznie zaopatrzcie się w tę książkę.
Julia Lachowicz, 1b
Kwietniowa polecajka – „Gwiezdny Wojownik”, Katarzyna Berenika Miszczuk
Przeglądając pewnego dnia stronę księgarni napotkałam „Gwiezdnego Wojownika” Katarzyny Bereniki Miszczuk. Jako iż przepadam za gatunkiem sci-fi i fantastyką w ogóle sięgnęłam po książkę bez wahania. Było to dość dobre i ciekawe posunięcie z mojej strony.
Fabuła może się wydawać typowa – tytułowy Gwiezdny Wojownik to rozpadający się, ledwo latający statek, który śmiało można nazwać cytatem „latający złom”. Brakuje w nim wygód, jakie w 2463 roku są powszechne w pojazdach kosmicznych. Mimo to, on i załoga (składająca się z siłą zwerbowanych typów, co mają bardzo dużo na sumieniu) mają za zadanie wykonać niebezpieczną i bardzo ważną misję – ocalić Ziemię przed pędzącą wprost na nią asteroidą. Uzbrojeni w działko nuklearne (które, swoją drogą, zostało źle przymocowane przez trochę roztrzepanego i mało rozumnego mechanika) ruszają na ratunek i tak opuszczonej już i wzgardzonej planety. W tle tego wszystkiego szykuje się natomiast wielka uroczystość, która ma przyćmić ocalenie bądź zniszczenie Ziemi – a jest to ślub księżniczki Macrosoft i księcia Epple (tak, nazwy wcale nie są przypadkowe).
O ile linia fabularna książki może się wydawać płytka i przewidywalna, o tyle same postacie dodają powieści koloru. Są one pełne życia, mają swoje wady i zalety, a niekiedy nie boją się używać mocniejszych słów (co według niektórych może być wadą, ale ja kompletnie przymykałam na to oko). Mimo poważnej, jak się zdaje na pierwszy rzut oka, sytuacji, uwikłani są oni w wiele gagów, ociekają wręcz komizmem sytuacyjnym i postaciowym, przez co przez większość lektury wybuchałam niekontrolowanym śmiechem, widząc ich poczynania, niekiedy naiwne i po prostu zabawne. Tajemne szyfry „cukiernicze”, zamiłowanie do pająków, podczas gdy twój obiekt uczuć panicznie się ich boi, tajemne wróżby, które przywiązują na całe życie jednego z bohaterów do pięknej pani w czerwonym szlafroku i lekarz, który testuje czy któryś z jego specyfików go nie zatruje to tylko niektóre z nich. Mamy dużo zwrotów akcji i czego chcieć więcej? Ba, nawet styl autorki jest aż miły do czytania, narrator ewidentnie ma dobre poczucie humoru i książkę spokojnie można skończyć w jeden dzień.
Jako chwilowa rozrywka, odprężenie, gdy nie mamy ochoty za bardzo wysilać myślenia i po prostu się pośmiać, nie biorąc na poważnie tego, co czytamy – każdy z tych powodów jest dobry, by sięgnąć po „Gwiezdnego Wojownika”. Także i ten, by spróbować nowego gatunku.
Anna Ziober, 3e
Polecajka na kwiecień – „Oskar i pani Róża”, Eric – Emmanuel Schmitt
„Oskar i pani Róża” to nie tylko lektura szkolna, ale też książka, która niesie z sobą niesamowicie wiele refleksji i wartości. Moja przygoda z tą książką zaczęła się (pewnie jak u większości) jako obowiązek przeczytania lektury szkolnej. Szczerze mówiąc podeszłam do tego dosyć sceptycznie patrząc na formę i poniekąd nie do końca znaną treść. Jednak po przeczytaniu tej książki diametralnie zmieniłam swoje zdanie.
„Oskar i pani Róża” to opowieść o bardzo wartościowym, dziesięcioletnim chłopcu, który choruje na białaczkę, i który w czasie opowiadania przebywa w szpitalu. Zostało mu niewiele dni życia i pragnie je spędzić jak najlepiej w gronie jego najbliższych. Towarzyszą mu: Ciocia Róża – wolontariuszka w szpitalu, która jest dla tytułowego bohatera mentorką i mistrzynią w każdej dziedzinie życia. Jest ona wesoła, troskliwa, wrażliwa, radosna i niesamowicie mądra życiowo. Sandrina – koleżanka Oskara. Była zabawna, miła i porywcza. Straciła włosy w skutek chemioterapii, nosi czarną perukę. Einstein – kolega tytułowego bohatera, który cierpi na wodogłowie. Miły uprzejmy i pomocny. Brigitte – cierpi na zespół Downa. Jest przyjazna i troskliwa. Bekon (Jays) – najlepszy przyjaciel Oskara. Jest cały poparzony. Ciągle krzyczy z bólu. Bekon jest mądry, zabawny i rezolutny. Pop Corn – kolega Oskara. Ma dopiero dziewięć lat, a już dziewięćdziesiąt osiem kilogramów. Jest bardzo bystry. Peggy Blue – dziewczyna, a później żona głównego bohatera. Peggy jest miła, uczuciowa i posiada bardzo rzadką chorobę krwi.
Opowiadanie jest formą pamiętnika Oskara. Umieszcza tam swoje przeżycia i opisuje dokładnie każdy dzień. Chłopcu pozostaje dwanaście dni życia. Pragnie on odkryć jego największy sens. Każdy nowy dzień jest dla niego nowym rozdziałem w życiu. Każdy nowy dzień dodaje mu dziesięć lat. Zaczyna on od dziesięciu, a kończy na stu dwudziestu. Przeżywa pierwszą miłość, niespodziewane zwroty akcji i zaskakujące wydarzenia. Wrażliwemu bohaterowi towarzyszy wiele szczerych i prawdziwych emocji.
Mały chłopiec, któremu coraz szybciej gaśnie płomień nadziei zmierzył się z sensem istnienia. Próbuje znaleźć rozwiązanie jak cieszyć się życiem będąc u jego schyłku. Ukazuje nam, że życie dorosłej osoby nie jest takie łatwe i przyjemne jak wydaje się wielu dzieciom. Dorośli muszą się mierzyć z codziennymi obowiązkami, które w zależności od wieku zmieniają się i niejednokrotnie wymagają wiele odwagi i poświęcenia. Gdy Oskar zmarł nie ukrywam, że uroniłam wiele łez. Nie ukrywam również, że poczułam z nim pewną więź emocjonalną. Po przeczytaniu szybko zmieniłam moje dotychczasowe podejście do lektur szkolnych. Zrozumiałam, że nie ważna jest oprawa, a treść. Ta historia bardzo mnie wciągnęła i sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać i przeczytałam ją jeszcze wiele razy. Książka zmusiła mnie do wielu głębokich refleksji. Czytając tą książkę jesteś zmuszony do myślenia. Absolutnie to nie opowieść, gdzie posuwasz tylko wzrok po literach. Należy ona do moich ulubionych opowieści i zajmuje honorowe miejsce w mojej biblioteczce. Prywatnie uważam, że to jedna z niewielu książek, która tak autentycznie opowiada o skrajnych emocjach i odważnie porusza temat przemijania i śmierci. Polecam ją każdemu!
Emilia Inglot, 1b
Książka na marzec – „Hobbit – czyli tam i z powrotem”
Mała chatka pełna wszystkiego, czego dusza zapragnie. Spiżarenka pełna najlepszych produktów i ciast. Palący się kominek i spokój, dzięki którym można oddać się drzemce bądź słodkiemu nicnierobieniu. No i nie wspomnę już o srebrnych łyżkach i innych bogactwach, z których można długo żyć bez pracy. Pewnie wiele z nas marzy o takiej przystani, prawda? Tak samo miał Bilbo – bohater „Hobbita – czyli tam i z powrotem”, która to książka jest klasykiem literatury. Jednak to się miało zmienić – za sprawą ogromnego wzrostem w stosunku do hobbita czarodzieja Gandalfa i… 13 krasnoludów, które nagle zrobiły najazd na chatkę i spiżarnię Bilbo. Bez zapowiedzi, bez zaproszenia, i na dodatek nie podziękowali za gościnę!
Wplątany w wielką przygodę, która na zawsze odmieni życie spokojnego domatora, w którym jednak tkwi krew podróżnika, Bilbo odnajduje mnóstwo wartościowych rzeczy – przyjaciół, skarb i wiele, wiele wrażeń.
Tak samo może czuć się czytelnik – śledzi on losy bohatera i dzięki piórowi J. R. R. Tolkiena może przeżywać wszystkie wypadki, które zdarzyły się hobbitowi. Dobrze skonstruowane postacie i szerokie opisy – to można spotkać w tej powieści fantasy. Wady? Może co niektórym bohaterom poświęcono zbyt mało czasu – a było ich na pęczki i każdy znajdzie swego ulubieńca, mimo że książka liczy tylko lekko ponad 300 stron. Lecz nie spodziewajcie się przez to nudnej książki, o której prędko zapomnicie – fabuła jest wręcz za szybka, a akcji w niej tyle, że spokojnie wystarczyło aż na całą trylogię filmową, gdy zabrano się do jej adaptacji. Jednak tak czy siak, polecam przeczytać pierwowzór, czyli „Hobbita”. Ponieważ świat zarysowany przez J. J. R. Tolkiena jest przepiękny, dobrze rozbudowany nawet jak na książkę dla dzieci bądź młodzieży. Wiele pięknych zwyczajów, drobne gesty, temperamenty różnych ras, w tym krasnoludów, hobbitów i elfów – to wszystko składa się na ich intrygujący i charakterystyczny portret każdego osobnika. Oprócz tego urzekające opisy przyrody przedstawiają kunszt, z jakim autor projektował całe Śródziemie. Z pewnością po tej lekturze sięgnę po coś więcej z dorobku tego autora, a jeśli wy nie czytaliście „Hobbita” – to powinniście chociaż dać mu szansę!
Anna Ziober, 3e
Recenzja książki Markusa Zusaka pt. „Złodziejka książek“
Sięgnęłam po książkę pod tytułem „Złodziejka książek”, ponieważ od zawsze interesowała mnie tematyka okresu drugiej wojny światowej, a w szczególności to, jak wyglądało życie ludzi w różnych krajach Europy i świata, po różnych stronach tego konfliktu zbrojnego. Moją uwagę przykuł szczególnie fakt, iż owa powieść jest przedstawiona z perspektywy nie tak częstej, gdy mowa o tych czasach, czyli z perspektywy Niemców. Autorem książki pt., „Złodziejka książek” jest Markus Zusak – australijsko – niemiecki pisarz, ur. 23 czerwca 1975 r.. Do jego najbardziej znanych dzieł należą: „Posłaniec”, „Gliniany most”, jednak to właśnie „Złodziejka książek” przyniosła mu zdecydowanie największą popularność. W 2013 roku powstała adaptacja tej powieści w reżyserii Briana Percivala. Główną bohaterką książki jest tytułowa „Złodziejka książek“, czyli Liesel Meminger. Akcja toczy się w hitlerowskich Niemczech. Tuż przed wybuchem II wojny światowej w obliczu zagrożenia matka dziewczynki decyduje się oddać ją i jej brata pod opiekę rodziny
zastępczej w Molching. W czasie podróży do miasta umiera jej brat, i to właśnie w trakcie jego pogrzebu Liesel dokonuje swojej pierwszej kradzieży książki, czyli „Podręcznika grabarza.’’ Dziewczynka trafia do domu Rosy i Hansa Hubermanów, gdzie zaczyna się jej nowe, trudne dzieciństwo w wojennych realiach. Dzięki pomocy przybranego ojca Liesel uczy się czytać i rozwija się jej miłość do książek, które zaczyna regularnie rabować. Zawiera również przyjaźnie – z chłopakiem z sąsiedztwa Rudym Steinerem i Żydem Maksem Vanderburgiem ukrywanym przez Hubermanów podczas wojny w piwnicy. Wojennym przeżyciom dziewczynki towarzyszy narrator jakim Markus Zusak uczynił śmierć. Słowa ukryte w książkach mają dla Liesel szczególną moc, dają nadzieję i siłę, by przetrwać najgorsze. Czyta je w nocy, by odpędzić koszmary, w schronie przeciwlotniczym, przy stole rodzinnym i w piwnicy.
„Złodziejka książek’’ to niezwykle wzruszająca powieść opowiadająca losy niemieckiej dziewczynki w czasie II wojny światowej z perspektywy śmierci, która zabiera Liesel wiele bliskich jej osób. Markus Zusak w doskonały sposób rysuje portrety bohaterów, dba o szczegóły, a także wyjaśnia motywy ich postępowania. To książka o losach zarówno Żydów jak i rodowitych Niemców, którym przyszło żyć w tak ciężkich i okrutnych czasach w samym zalążku tego zła, jakim były hitlerowskie Niemcy. To historia ludzi, którzy kierowali się sercem, szacunkiem, wzajemną miłością, a mimo to każdego dnia musieli zmagać się z brutalną rzeczywistością II wojny światowej. Jest to również powieść o radzeniu sobie z niesprawiedliwością, niewyobrażalną krzywdą wobec niewinnych i własnymi uczuciami. Wbrew panującej atmosferze, nazistowskiej władzy, prześladowaniom i grożącemu niebezpieczeństwu nasi bohaterowie potrafili zmierzyć się z brutalną prawdą i nie liczyli się z jej konsekwencjami. Ryzykowali swoje zdrowie, bezpieczeństwo i życie, by pomóc tym, którzy tego potrzebowali. To historia o potędze współczucia, wzajemnej troski i buntu wobec niesprawiedliwości. Bohaterowie „Złodziejki książek’’ pokazują, iż nawet w tak ciężkich i nieludzkich czasach jak wojna znajdą się tacy, którzy pokażą światu podstawy prawdziwego człowieczeństwa. Człowieczeństwa, które w tamtych czasach zostało niemal zupełnie zniszczone i zdeptane. Książkę tą, która liczy niemal 500 stron przeczytałam w ciągu dwóch dni, ponieważ wręcz nie mogłam się od niej oderwać ze względu na jej zaskakującą, choć toczącą się spokojnym tempem fabułę, i język jakim została napisana. Ciekawym zabiegiem ze strony Makra Zusaka było uczynienie śmierci narratorem powieści. Z jednej strony był to dobry pomysł, ponieważ autor oswaja nas ze śmiercią, która jak sama mówiła w książce miała wiele pracy w czasie wojny. Z drugiej jednakże strony w powieści zostały poruszone tematy takie jak Holocaust, przez co narracja ta może wydawać się nie na miejscu, a wręcz groteskowa i absurdalna. Takie były moje odczucia w trakcie czytania książki z tak nietypowym narratorem – Śmiercią.
Podsumowując, „Złodziejka książek’’ to niezwykle emocjonująca powieść, pełna bólu i cierpienia zwykłych ludzi, którym przyszło żyć w tak niezwykłych i okrutnych czasach, jakimi była II wojna światowa. Autor nie ocenia w niej bohaterów i ich czynów, jedynie pokazuje ich losy bez zbędnego idealizowania czy koloryzowania. Jego bohaterowie to ludzie z krwi i kości, ale za to z wielkim sercem. Szczerze polecam innym czytelnikom tę lekturę, wobec której nie sposób przejść obojętnie.
Emilia Bratko-Makaran, 1b
Książka na luty
Czy od kotów można się czegoś nauczyć? Główna bohaterka „Kociej Kawiarni” Anny Solyom zapewne powiedziałaby, że nie, ale prawda jest zupełnie inna. Protagonistka, nosząca imię Nagore, ma czterdzieści lat, jest singielką bez pracy i bez szans na zrealizowanie marzeń. Wraca do rodzinnego kraju po burzliwym zerwaniu oraz nieudanym związku i dzięki przyjaciółce znajduje pracę. Pracę, która ją przeraża, ponieważ przebywanie wśród uroczych kociaków przez sześć dni w tygodniu mając ailurofobię, czyli lęk przed miauczącymi kompanami, jest dla niej rzeczą praktycznie niewykonalną. Lecz ze względu na przemiłą szefową, która wprowadza ją w świat kocich przyjaciół i szukania swego ikigai, czyli miejsca na ziemi, Nagore zostaje w pracy. I uczy się kilku przydatnych rzeczy.
Książka, jako zdecydowaną kociarę, pochłonęła mnie bezgranicznie. I nauczyła parę niby oczywistych faktów. Można by powiedzieć, że autorka zgłębia się w filozoficzne części naszego życia, posługując się codziennymi rytuałami kotów. Obserwujemy przemianę Nagore i jej poszukiwania miejsca, gdzie będzie czuć się dobrze i bezpiecznie, a co najważniejsze – szczęśliwie. Te rzeczy możemy także i my wprowadzić w swoje życie, by uzyskać szczęśliwy żywot pełen spełnienia. A przy okazji może poznamy jakiegoś uroczego wąsacza, który zawładnie naszym sercem i z którym będziemy mogli nawiązać piękną przyjaźń pełną obopólnych korzyści. Z tej racji, zachęcam do zapoznania się z „Kocią Kawiarnią”. Może dla mnie nie był to przełom, ale zdecydowanie znak, by coś niecoś zmienić u siebie. A przede wszystkim, była to piękna przygoda, choć dość krótka – idealna na luty.
Anna Ziober, 3e
„Niewidzialne Życie Addie Larue”
Książka, która naprawdę mnie oczarowała. Muszę przyznać, że sama bym po nią nie sięgnęła, ale jak już ją dostałam to pasowało przeczytać i tak zrobiłam. Szczerze nie jestem fanką książek z wolną akcją, ale tę wyjątkowo polubiłam. Pokochałam prawie wszystkie postacie, były one naprawdę świetnie wykreowane, nie takie idealne – z problemami i tajemnicami jak wszyscy prawdziwi ludzie. Łatwo wczuwałam się w ich rolę i utożsamiałam się z nimi, a szczególnie z Addie. Historia, którą opowiada nam Victoria jest równie świetna jak i jej bohaterowie, wiele zawikłań, wątków i zwrotów akcji. Czytamy raz o przeszłości głównej bohaterki, następnie o jej aktualnym życiu. Widzimy też świat z perspektywy innego bohatera, dzięki czemu mamy obiektywne spojrzenie na wydarzenia. Samo zakończenie jest zaskoczeniem dla czytelnika i idealną kwintesencją charakteru Addie. Ta książka to nie tylko lekka obyczajowo-fantastyczna opowieść, zawiera mnóstwo mądrości życiowych, które autorka przedstawia w taki sposób, że nie brzmią jak pouczenie, a jednak pozostają głęboko w pamięci. Styl pisania Victorii Schwab po prostu przyciąga i wprost zachęca do czytania i romantyzowania tej książki!
Ania Żelazko, 1a
Polecajka na luty – „Burn the Hell”
Książka „Burn the Hell. Runda trzecia” to trzeci tom bestsellerowej „Trylogii Hell”. Napisała ją Katarzyna Barlińska – P.S. HERYTIERA. Jest to młoda polska pisarka, studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Pożeraczka emocji czytelników, zakochana w swoim psie i we Wrocławiu zaczęła pisać na platformie o nazwie wattpad, jej opowiadania zyskały tak wielu odbiorców że autorka postanowiła wydać książki w wersji papierowej. W trzecim tomie tryologii hell Victoria Clark starała się zacząć wszystko od nowa. Ponieważ przez pewnego czarnookiego chłopca – Nathaniela Shey’a ma nie mały mętlik w głowie. Pomimo długiej rozłąki, uczucia do chłopaka nie gasną, a Victorii coraz ciężej jest oprzeć się czarnym oczom chłopaka i jego tajemniczej aurze. Główna bohaterka zupełnie zapomina o jego toksyczności, nie jest w stanie dalej opierać się temu ogromnemu płomieniowi, który, jak się okazuje, nigdy nie zgasł. W tej części trylogii będzie mniej manipulacji, toksycznych zachować oraz nieprzyjemnej atmosfery. Autorka skupia się bardziej na odkryciu prawdziwych twarzy bohaterów, poznamy ich sekrety, traumy oraz emocje. Dzięki temu czytelnicy będą mogli poznać prawdę o młodych ludziach, których łączy coś niezwykłego i trudnego do pojęcia.
Według mnie, osoby lubiące literaturę trzymająca w napięciu powinny przeczytać tą książkę. Podczas czytania jej czytelnik może sobie wszystko dokładnie wyobrazić, dokładne opisy miejsc, sytuacji oraz bohaterów pozwalają nam poczuć się jakbyśmy uczestniczyli w danej sytuacji razem z bohaterami. Czytelnicy poprzednich tomów nie będą zaskoczeni zachowaniem głównych bohaterów, bo przecież już wcześniej ich relacja nie była łatwa. Mimo to niewidzialna siła nieustannie ich do siebie przyciąga, lecz czy okaże się wystarczająca, aby zbudować zdrowszą i bardziej szczerą relację? Sami to sprawdźcie!
Martyna Ząbek, 1b
Książka na styczeń – Amelia Grad
„ŻADNYCH ŻAŁOBNIKÓW, ŻADNYCH POGRZEBÓW”
„Szóstka Wron” autorstwa Leigh Bardugo to porywająca historia sześciu młodych i odważnych śmiałków. Książka jest pierwszą powieścią z dylogii oraz czwartą z wykreowanego przez pisarkę uniwersum. Autorka posługuje się zrozumiałym, prostym językiem. Używa wielu środków stylistycznych, które jeszcze bardziej zbliżają czytelnika do bohatera. Utrzymuje napięty, niekiedy mroczny klimat dzieła. Rozdziały pisane są z perspektywy różnych bohaterów, co pozwala nam na odkrycie przeżyć wewnętrznych każdego z nich. Szóstka wyjętych spod prawa bywalców Ketterdamu decyduje się na podjęcie niewykonalnego zadania. Kaz Brekker, niesamowity umysł i przestępca Baryłki, zbiera grupę ludzi nie do zatrzymania. Nina – niebywale utalentowana grisza, zdolna do wielkich czynów, Jesper – skrywający sekret miłośnik broni białej, urodzony strzelec, Matthias – posiadający duże umiejętności fizyczne oraz nieprzyjemną przeszłość, Wylan – syn snobistycznego kupca, jednak zupełnie inny niż mogłoby się wydawać, Inej – wspaniały szpieg o ponadprzeciętnym charakterze oraz sam Brekker – zniszczony siedemnastolatek, od którego wszelkie szczęście uciekło jak najdalej. Wszyscy podejmują się niewykonalnej misji – wyrwania z niezdobytej dotąd twierdzy zakładnika zdolnego zniszczyć cały panujący w świecie ład. Lodowy dwór skrywa więcej tajemnic niż mogliby pomyśleć. Samobójcza wyprawa kosztuje ich wiele siły i wyrzeczeń. Spryt, odwaga i przebiegły umysł doprowadzają misję do morderczego finału, a końcowy zwrot akcji odbiera mowę. Ambicja i determinacja bohaterów są godne podziwu, a zdolność improwizacji samego Kaza Brekkera wzbudza szacunek i respekt do postaci. Ciągłe zagrożenie nie wyklucza jednak wzajemnego docinania sobie i humorystycznych tekstów „- To by go zabiło, gdyby czasem się uśmiechnął? – spytał Jesper. – Bardzo możliwe.” Mimo odniesionych zarówno ran fizycznych jak i psychicznych, grupa wspólników poświęca wszystko, aby obronić się nawzajem. Osobiście historia bardzo mnie wciągnęła. Niekiedy wzruszająca i emocjonalna, a w niektórych momentach przyprawiająca o dreszcze. Bohaterowie są wykreowani nietuzinkowo. Każdy z nich ma własną historię i styl bycia. Jeżeli miałabym polecić książkę z dziedziny fantastyki, na pewno „Szóstka Wron” byłaby tym tytułem.
„-Przygotowałeś dla nas jeszcze jakieś niewykonalne zadania?
Usta Kaza musnął ledwie cień uśmiechu.
– Zrobię wam listę.”
Amelia Grad, 1b
Książka na grudzień
Książka, którą uważam za idealną do przeczytania w okresie świątecznym jest Ruchomy Zamek Hauru autorstwa Diany Wynne Jones. Przykuła moją uwagę głównie za sprawą pięknego (ale jakże różnego od książki) filmu o tym samym tytule. Bajeczne krajobrazy przedstawione w japońskiej animacji, chwytająca za serce muzyka i uczucie jakie towarzyszyło mi przy seansie skłoniły mnie do przeczytania oryginału. Książka opowiada o zwyczajnej dziewczynie, Sophie (bądź w różnych tłumaczeniach – Zofii), która po skończeniu osiemnastego roku życia dziedziczy sklep z kapeluszami zmarłego ojca. Jej młodsze siostry dostają o wiele lepsze wyprawki – jedna uczy się magii u czarodziejki, a druga pracuje w piekarni, zaś macocha dziewczyn (nie taka zła jak w baśniach które znamy) uwija się tu i ówdzie starając się pomóc swym przybranym córkom. Zosi odpowiada takie życie – mimo tego że jest młodą kobietą zdaje się prowadzi żywot staruszki, gdzie wszystko zostaje zabite rutyną. Ale to wszystko do czasu. Bowiem pewnego dnia podczas prac nad nowymi kapeluszami do jej sklepu przychodzi tajemnicza kobieta, i po krótkiej rozmowie rzuca klątwę na Sophie, za sprawą której ta staje się osiemdziesięcioletnią kobietą. Nie mając już szans na normalne życie, dziewczyna udaje się do owianego tajemnicą i grozą Ruchomego Zamku, gdzie mieszka okrutny i pożerający serca niewiast czarodziej Hauru. Okazuje się jednak, że Hauru to młody i kapryśny mężczyzna, który kocha modne stroje i równie mocno adoruje kobiety. Na domiar tego wszystkiego dzieli swój zaśmiecony dom z nieco roztargnionym uczniem magii i demonem ognia, Calciferem (który uparcie narzeka na wilgoć i błaga, by nie mylić go z diabłem). Sophie zostaje zauważona przez tego ostatniego i Calcifer proponuje jej układ – zdejmie z niej klątwę, jeśli dziewczyna zgadnie jaki kontrakt związał demona z Hauru i pomoże mu go zerwać. Jak skończy się ta opowieść? By się tego dowiedzieć, polecam sięgnąć po książkę! A dlaczego padło akurat na Hauru w tej rekomendacji? Cóż, bajkowy i fantastyczny klimat powieści przypomina mi czasy dzieciństwa – gdy to właśnie w święta Bożego Narodzenia spędzałam swój czas z rodziną oglądając i czytając baśnie. Stąd moja propozycja, by zaprosić bohaterów Zamku do siebie akurat w ten czas, gdy każdy zasługuje, by poczuć się znowu dzieckiem i przy okazji odkryć na nowo, co oznacza pokochać siebie i najbliższych.
Ania Ziober, 3e
Warto poczytać
Obszerna powieść, którą zdecydowanie można okrzyknąć najlepszą powieścią wydaną w ostatnim kwartale. Autorka już poprzez sam dobór motta wprawia czytelników w konsternację. Głównym bohaterkom powieści – Dinie, Irze, Nene i Keto – przychodzi dorastać w gruzińskim Tibilisi w roku 1987. Sytuacja w rozpadającym się Związku Radzieckim ma istotny wpływ na nastoletnie tęsknoty, marzenia i plany dziewcząt… Ta ponadczasowa opowieść osadzona w trudnych czasach napisana jest pięknym, poetyckim językiem i zdecydowania podbija serca czytelników lubiących sięgać po dobrą, ambitną literaturę.
Książka na listopad
„Nigdy się nie bałam. Jak polskie lekarki pisały historię medycyny” to jak wskazuje tytuł historia polskich pionierek w dziedzinie medycyny. Przed rozpoczęciem czytania, nie miałam pojęcia, jak ciężko było kobietom zdobyć prawo do wykonywania zawodu oraz zaufania pacjentów. Powszechnie uważano, że lekarzem powinien być mężczyzna i tylko on posiadać może odpowiednią wiedzę, aby leczyć. Historia przedstawionych kobiet pokazuje, że założenia te nie miały nic wspólnego z prawdą. Medyczna kariera nie była dla Polek łatwa. W niesamowity sposób przetarły one jednak drogę swoim następczyniom. Każda z opisanych historii ukazuje kobiety niezwykle odważne i z uporem podążające po drodze do wyznaczonego celu. Ich życiorysy wzbudzają w czytelniku ogromny podziw, często także wzruszenie. Były to lekarki wyróżniające się swoją niezależnością oraz silnym charakterem. Wszystkim im przyświecała idea niesienia pomocy w trudnych czasach, pragnęły nie tylko leczyć, ale także edukować i przede wszystkim zapobiegać chorobom. W czasach gdy wiedza medyczna wśród ludzi nie była rozwinięta, były prekursorami w propagowaniu działań prozdrowotnych.
Każda z opisanych w historii, to źródło inspiracji i motywacji dla każdego z nas. Przedstawione biografie pokazują nam, że bez względu na panujące dookoła warunki, ciężką pracą osiągnąć można wszystko, czego pragniemy. Książkę polecam wszystkim, nie tylko tym zainteresowanym tematem medycyny. Myślę, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego z nas.
Książki, które polecam – Aleksandra Bochno
„Niewidzialne życie Addie LaRue” to książka, która w ostatnim czasie niesamowicie mnie zachwyciła. Mamy rok 1714 i młodą Adeline, która nie potrafi odnaleźć się w społeczności, w której żyje. Czuje się samotna wśród ludzi, czuje, że do nich nie pasuje. Gdy zostaje zmuszona do ślubu z mężczyzną, którego nie chce i nie kocha, coś w niej pęka. Zawiera pakt z diabłem. Od teraz będzie wolna, niezależna i nikt nigdy nie zadecyduje już o jej własnym losie. Musi jednak poświęcić coś niezwykle ważnego. Żadna osoba, którą Addie spotka na swojej drodze, nigdy jej nie zapamięta. Opis brzmi niesamowicie i taka też jest ta powieść. Smutek i samotność to uczucia wręcz namacalne w tej historii. Śledzimy tu 300 lat życia osoby, która żyje, nigdy tak naprawdę nie przeżywając. Przyjaźnie, zauroczenia, miłości, czy w końcu przywiązanie do drugiego człowieka to pojęcia, które dla bohaterki są i już zawsze będą nieosiągalne i obce. Książka pokazuje w dobitny sposób, że tak, jak pisał Carlos Ruiz Zafón: „Istniejemy puki ktoś o nas pamięta”. Takie życie niesie ze sobą o wiele więcej przykrości, zawodów i frustracji, niż Addie kiedykolwiek mogłaby przypuszczać. Schwab wykreowała główną bohaterkę w sposób mistrzowski. Jest to postać z krwi i kości, ma charakter i ciężko uwierzyć, że nie jest to realna osoba. Wielokrotnie utożsamiałam się z bohaterką, byłam niesamowicie ciekawa jej dalszego losu i zakończenia powieści, które spowodowało, że z moich oczu popłynęło kilka łez. Polecam tę książkę bardzo mocno. Nie nastawiajcie się tu na szybką i wybuchową akcję. Przygotujcie się, na pełną smutku i samotności powieść o tym, co w życiu jest najważniejsze.
“Cień Wiatru” to powieść z gatunku literatury pięknej, wydana została w 2004 roku, a jej autorem jest Carlos Ruiz Zafón. Opowiada historię Daniela, który w dzieciństwie trafił na książkę, która nadała bieg jego życiu. Mając dziesięć lat, wraz z ojcem udał się do znajdującego się w sercu Barcelony, tajemniczego Cmentarza Zapomnianych Książek. To wydarzenie stało się początkiem niezwykłej historii, którą śledzić możemy na kartach tej powieści. Książka zachwyciła mnie przede wszystkim genialnym klimatem oraz językiem, jakim została napisana. Autor czaruje swoim stylem i przenosi czytelnika w niesamowitą podróż po słonecznych uliczkach Barcelony i starych antykwariatach. Fabuła jest tajemnicza, zawiła i zaskakująca. Książka wywołuje w czytelniku cały wachlarz emocji i chodź chwilami, może się dłużyć, wszystko wynagradza swym pięknem i kunsztem autora. Skończyłam czytanie tej pozycji w dniu śmierci autora. Umieścił on na kartach swej powieści piękne zdanie: „Istniejemy, póki ktoś o nas pamięta”. Myślę więc, że Carlos Ruiz Zafòn wraz ze swoimi powieściami będzie żył wiecznie.
Książki, które polecam – Anna Ziober
Moją ulubioną książką jest „Cinder” z Sagi Księżycowej autorstwa Marissy Meyer. Jest to książka, która w 2012 roku zaskoczyła wszystkich fanów science-fiction. Opowiada ona bowiem o futurystycznej wersji znanego wszystkim bardzo dobrze Kopciuszka. Główną bohaterką jest tytułowa Cinder, która jest cyborgiem oraz która mieszka z przybraną matką i jej córkami. Jej życie nie należy przez to do łatwych, a gdy dziewczyna poznaje księcia Kaia, jej świat obraca się o 180°. Cinder wplątuje się w międzyplanetarną wojnę, w której stawką jest lekarstwo na straszliwą zarazę, która trzebi ludzkość… W książce podobał mi się przede wszystkim klimat budowany przez autorkę oraz wykreowane postaci. Natomiast fabuła jest tak nieprzewidywalna i intrygująca, że powieść staje się coraz bardziej wciągająca. Nie przepadałam zaś za dwoma bohaterkami, których charakter był drażniący. Moja ocena tej książki wynosi 9/10. Książkę polecałabym ze względu na morał – nieważne kim się urodziłeś, lecz ważne, kim się staniesz.
Książka, którą ostatnio przeczytałam i która podbiła moje serce jest „Ostatni Jedi” autorstwa Jasona Fry. Książka ta wpadła mi w ręce nie bez powodu – jest bowiem książkową adaptacją ósmej części znanej na całym świecie filmowej sagi Gwiezdnych Wojen. Powieść opowiada o młodej dziewczynie, Rey, która po odkryciu miejsca przebywania dawnego bohatera całej Galaktyki i człowieka-legendy Luke’a Skywalkera postanawia poszukać u niego rady i przekonać go do powrotu. Nad Galaktyką rozpościera się bowiem wielki cień Najwyższego Porządku – organizacji, która podbija kolejne rejony kosmosu terrorem i wielką, nowoczesną armią. Jej przywódcą jest nieobliczalny i silny w Mocy Snoke, zaś jego najwierniejszym uczniem jest Ben Solo, znany szerzej jako Kylo Ren – siostrzeniec Luke’a, syn byłej senator Lei Organy. Książka od razu wrzuca nas w wir akcji – jest bowiem drugą częścią trylogii tak zwanych „sequeli” Gwiezdnych Wojen. Opowiada o losach wielu ludzi, pokazuje wojnę w Galaktyce nie tylko ze strony bohaterskich wojowników Jedi, którzy prawie wymarli, ale głównie z punktu widzenia bojowników Ruchu Oporu, dla których przeżycie jednego dnia tej wielkiej wojny to ogromne szczęście. Opisuje również budującą się relację dwóch wrogów – Rey i Bena. Z nienawiści ich stosunek do siebie przechodzi w żal, współczucie, a później także w przyjaźń… Autor świetnie operuje akcją i tym całym rozgardiaszem, który mogliśmy zobaczyć na ekranie. Plastycznie wplótł w fabułę sceny, których nie było w filmie ani w żadnych wyciętych scenach. Na dodatek klimat, który pozostaje po przeczytaniu powieści wywołuje niedosyt i pragnienie kupienia następnej części, której niestety jeszcze nie przetłumaczono na język polski.
Mimo to, polecam zagłębić się w to znane zapewne każdemu i budowane od 40 lat uniwersum Gwiezdnych Wojen, pełnego androidów, bitew kosmicznych, a jednocześnie miłości, szczęścia i cierpienia rodu Skywalkerów… A nad tym wszystkim czuwa Moc.
Książki, które polecam – Natalia Matusz
Książka, którą chcę przedstawić to fenomenalna powieść znanej pisarki Tahereh Mafi pt.” Gdyby ocean nosił twoje imię”, wydana w 2019 roku. Powieść skupia się na historii szesnastoletniej dziewczyny – Shirin. Z pozoru wiedzie ona zwykłe życie amerykańskiej nastolatki. Ma kochającą rodzinę, kolejny raz przeprowadza się do nowej dzielnicy, rozpoczyna naukę w nowej szkole, jest to dla niej już normalne. Dziewczyna pada jednak ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej ze strony rówieśników. A wszystko przez jej hidżab, Shirin jest bowiem muzułmanką. Akcja książki rozgrywa się rok po zamachu na World Trade Center, co pogłębia złe relacje między Shirin a innymi uczniami. Poddają oni niewinną nastolatkę stereotypowej opinii, nie chcą jej poznać, uważają ją za terrorystkę. Odbiją się to na dziewczynie, która staje się bardzo nieufna i samotna. Znalazł się jednak wyjątek, Ocean James, który próbuje nawiązać kontakt z Shirin, chce poznać jej zainteresowania i wejść w jej życie. Jak potoczy się ich dalsza historia? Przekonajcie się sami. Uważam, że naprawdę powieść jest warta przeczytania, szczególnie dla osób młodych. Dotyczy ona topowego tematu jakim jest rasizm i zawiera również piękny wątek nastoletniej miłości. Dla mnie była bogatym źródłem wiedzy na temat tolerancji, z tego powodu także zaciekawiła mnie ta książka. Autorka bardzo realistycznie przedstawiła przykrą sytuację Shirin, być może dlatego, że sama jest pochodzenia irańsko-amerykańskiego. Natomiast wątek miłosny był dla mnie “emocjonalnym rollercosterem”, z każdym rozdziałem byłam coraz bardziej ciekawa tego, co stanie dalej. Jedynym minusem było to, że akcja rozgrywała się na początku dosyć powoli, co mogło zniechęcić nie wytrwałych czytelników. Czułam, że autorka trzyma mnie w napięciu, lecz w końcu doczekałam się niespodziewanego zakończenia. Całą powieść oceniam bardzo dobrze i na pewno kiedyś do niej wrócę. Zachęcam także do przeczytania tej książki właśnie Ciebie! Zapewniam, że da ci to zupełnie inne spojrzenie na problem z rasizmem, który ciągle towarzyszy nam w dzisiejszych czasach. Autorka zabierze cię również w fascynującą podróż po emocjonalnym świecie Shirin, co sprawi, że nie będziesz mógł/mogła oderwać się od czytania.
Książki, które polecam – Jowita Wasyliszyn
Po pokonaniu wielkiego dylematu zdecydowałam się na zrecenzowanie literatury faktu Reginy Brett pt. „Jesteś cudem”, wydanej w 2012 roku. Utwór ten jest zbiorem pięćdziesięciu felietonów – lekcji, jak uczynić niemożliwe możliwym. Regina Brett to amerykańska, bardzo doświadczona przez los dziennikarka, która w podanej książce opisuje swoje przeżycia i uczy młodych ludzi postępowania. Pomimo niezmiernie trudnej, nieuleczalnej choroby, jaką jest złośliwy nowotwór piersi, nie poddaje się i wciąż dąży do wymarzonych celów, wciąż próbuje nowych rzeczy, żyje pełnią swego życia, a co więcej – zaraża tym optymizmem innych! W „Jesteś cudem” szczególnie spodobało mi się to, że każda przeczytana lekcja skłaniała mnie do refleksji nad własnymi czynami, a nawet nad całym życiem. Uważam, że zakup tego utworu był zdecydowanie „strzałem w dziesiątkę” i nie mogłabym wskazać czegoś, co mi się w nim nie podobało. Według mnie warto go przeczytać, gdyż jest świetnym motywatorem oraz pokazuje, jak bardzo cenny jest żywot każdego z nas!
Książki, które polecam – Martyna Łuszczek
Pozycja książkowa, którą chciałabym polecić zaistniała w listopadzie 2018 roku i nosi tytuł „21 lekcji na XXI wiek”, a jej ojcem jest izraelski historyk i profesor na Wydziale Historii Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie – Harari Yuval Noah. Prawi on o licznych zagadnieniach, z którymi spotykamy się w obecnych realiach, tych, które w mniejszym lub większym stopniu wpływają na nasze życie. Wszelkie rozmyślania skupiają się w dużej mierze na tematach wyzwań technicznych oraz politycznych. Nie mniej jednak wczytując się, dostrzeżemy kwestie edukacji, religii, jak i sekularyzmu. W mojej ocenie jest to bardzo wartościowa wiedza, która z pewnością będzie stanowić kapitał w naszym życiu codziennym. Zanadto publikacja ta miała bardzo duży wpływ na rozwój moich zainteresowań odnoszących się do socjologii i politologii. Dostrzegłam liczne ułomności czasów, w których żyjemy i zrozumiałam pewne zjawiska zachodzące na świecie. Jest to już moje trzecie zetknięcie z tym autorem, ponieważ wcześniej przeczytałam Sapiens i Homo deus,a jedyny mankament, jaki zdołałam wyłapać, to częste wyolbrzymianie pewnych zagrożeń, jednak myślę, że to można pozostawić osobistej interpretacji. Zalecam przeczytać tę książkę każdemu, kto choćby w małym stopniu chce przybliżyć się ku analizie środowiska. Czyta się ją przyjemnie, oraz stosunkowo szybko.
Druga pozycja książkowa, którą chciałabym polecić zaistniała w 2018 roku i nosi tytuł „Człowiek i błędy ewolucji” , a jej ojcem jest amerykański naukowiec, autor oraz profesor uniwersytecki – Lents Nathan H. Prawi on o licznych zmiennościach, zarówno anatomicznych, jak i też morfologicznych jednostki ludzkiej na przestrzeni lat. Wszelkie bezcelowe kości i geny, to tylko część aspektów świadczących o naszej niedoskonałości, która została odtworzona w dziele. Publikacja ta miała bardzo duży wpływ na rozwój moich upodobań odnoszących się do biologii. Otworzyła mi oczy i zmieniła o trzysta sześćdziesiąt stopni sposób spostrzegania człowieka. Ujrzałam przekrój pełen ułomności, do których przyczyniła się ewolucja. Zalecam przeczytać tę książkę każdemu, kto choćby w małym stopniu chce poznać się bliżej z samym sobą. Czyta się ją stosunkowo w okamgnieniu i jest wykreowana dosyć zrozumiałym językiem, przez co ktokolwiek, sięgnie po nią, nie będzie miał kłopotu z interpretacją.
Książki, które polecam – Gabriela Rokosz
„Duma i uprzedzenie” to powieść Jane Austen, pełna dobrego humoru, ironii, ciętych ripost, a przy tym ostrej krytyki ówczesnych grup społecznych. Wydana w 1813r., wydaje się ponadczasowa. Akcja powieści rozgrywa się w Anglii na przełomie XVIII i XIX wieku. Państwo Bennetowie, posiadający pięć córek, starają się wydać je za mąż, jednak w ich sytuacji nie jest to prostym zadaniem. Gdy do sąsiedniego majątku Neterfield sprowadza się młody, przystojny oraz bogaty Charles Bingley, pani Bennet postanawia wydać za niego jedną ze swych córek, co sprowadzi na rodzinę wiele nieoczekiwanych zdarzeń.
Książka niezwykle ujęła mnie swoją prostotą i przyjemnym językiem. Nieszablonowi bohaterowie i fabuła daleka od wszelkich znanych nam klisz literackich niejednokrotnie sprawiała, że czytałam kolejne strony z szeroko otwartymi ustami. Jednym z mankamentów, których się dopatrzyłam są naprawdę krótkie rozdziały, które czasami zajmują dosłownie trzy strony, jednak na szczęście nie przekłada się to na jakość tekstu. Jestem pewna, że każdy miłośnik niesztampowych i pełnych poczucia humoru historii powinien sięgnąć po tę pozycję, a przy okazji wniesie ona w jego życie niebanalny obraz historyczny epoki. Link do portalu szkolnego, gdzie znajduje się obszerniejsza recenzja http://www.
Książki, które polecam – Marek Głąb
Książkę, którą chciałbym polecić dostałem w prezencie od rodziców. Od razu zaciekawiła mnie okładka: zbiór zdjęć ludzi, których znałem ze świata kultury, nauki, sportu i biznesu. Tytuł książki: „Ludzie, pasje, wartości – rozmowy o dokonywaniu wyborów”, również mnie zaintrygował, dlatego zacząłem ją przeglądać i nawet nie zorientowałem się jak przeczytałem ostatnią stronę. Autorką jest mama nastoletniego syna, która postanowiła poznać jego autorytety… i tak zrodził się pomysł i potrzeba przedstawienia tych autorytetów młodym ludziom. W książce takie osoby jak: Małgorzata Baczyńska – projektantka mody, Kajetan Kajetanowicz – kierowca rajdowy, Zygmunt Staszczyk – muzyk rockowy, Jan Góra – dominikanin, (i wielu innych) opowiadają o swoich życiowych wyborach, których często dokonywali w wieku kilkunastu lat oraz o wpływie szkoły, rodziny i środowiska w jakim dorastali na ich późniejsze decyzje. Często to co miało być porażką okazywało się życiowym sukcesem…. Mnie zainspirowała historia Marcina Iwańskiego, współzałożyciela i wiceprezesa CD Projekt, jednego z twórców gry „Wiedźmin”, który opowiada o sobie tak: „Spędzałem czas przed komputerem do czwartej czy piątej nad ranem, co oczywiście doprowadzało do szewskiej pasji moich rodziców.” Lektura tej książki pozwoli miło spędzić wieczór i poznać ciekawych ludzi.
Książki, które polecam – Magdalena Łuczko
Wrześniowa polecajka
„Hrabia Monte Christo” to historia człowieka, którego życie układa się niezwykle dobrze, dostaje szansę objęcia stanowiska kapitana w młodym wieku, planuje również ślub z miłością swego życia. Los jednak dotychczas pomyślny, zaczyna układać się przeciwko niemu. Napędzani zazdrością, fałszywi przyjaciele młodego Edmunda wrabiają go w przestępstwo, w wyniku czego spotyka go straszna kara. Trafia do więzienia, a wizja jego przyszłości okazuje się o wiele bardziej tragiczna, niż kiedykolwiek by przypuszczał.
Książka jest wspaniała i tylko tyle mogłabym o niej napisać. Biorąc ją do rąk, nie byłam przygotowana na tak ogromny ładunek emocjonalny oraz na to, jak bardzo ta historia będzie w stanie mnie poruszyć. Losy Edmunda wywołały we mnie szereg skrajnych emocji, jeden rozdział sprawił wręcz, że zapłakana odłożyłam książkę i nie byłam w stanie czytać dalej. Już od samego początku książki główny bohater wzbudza naszą ogromną sympatię, zaczynamy bać się o jego los i wyczekujemy najgorszego. Dumas stworzył dzieło wielkie i niesamowicie przemyślane, dopracowane w każdym calu.
Powieść otula nas swoim klimatem, napisana jest również pięknym językiem. Fabuła jest zawiła, pełna intryg i domysłów, a bohaterowie różnorodni, napędzani własnymi motywacjami do działania. Wraz z nimi doświadczamy ich wzlotów i upadków, miłości, cierpienia, pragnienia zemsty i nienawiści. Wspaniałe dzieło oraz warty poznania klasyk.
/Ola Bochno, kl. 3Ag/
„Blade Runner”
Czym tak naprawdę jest człowiek? W którym miejscu zaciera się granica między człowiekiem a sztuczną inteligencją? Jak zdefiniować człowieczeństwo?
„Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach” to skarbnica tego typu pytań. Jest to powieść, która skłania do wielu filozoficznych rozważań i porusza moralne problemy, które są bardziej aktualne, niż myślimy. Jest to powieść wręcz kultowa, klasyka gatunku i źródło inspiracji dla wielu późniejszych dzieł. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, sięgając po tę książkę, obawiałam się niezrozumiałego języka i natłoku technicznych opisów. Autor jednak przedstawił mi wizję dopracowanego w każdym calu świata, sensacyjną fabułę oraz merytoryczną warstwę tej historii, którą doceniłam jeszcze bardziej, niż akcję czy bohaterów. Zachwyca mnie w tej książce wiele elementów. Przede wszystkim same androidy, coraz bardziej upodabniające się do ludzi. Kwestia ekologii, ponieważ autor pokazał nam zarówno ginący świat przyrody, jak i wychodzącą temu naprzeciw potrzebę obcowania z nią. Język jest surowy, podkreśla specyfikę tego mrocznego świata. Całość fascynuje, ale też przygnębia. Bez wątpienia książka pozostawia nas z wieloma tematami do przemyśleń. Dopiero zaczynam przygodę z tym gatunkiem i cieszę się, że rozpoczęłam ją od czegoś tak dobrego. Jest to ponadczasowe dzieło, które z pewnością warto znać.
/Aleksandra Bochno/