Ostatni semestr upłynął klasie 2f pod znakiem programowania. Czy to lekcje informatyki, czy też warsztaty na WSIiZ-ie – nie można było od niego uciec. Pętle, funkcje, nieskomplikowane (zdaniem wykładowców) gry typu zgadywanka, szukanie błędów w algorytmach, które przecież na pierwszy rzut oka powinny działać bez problemów… Doszło do tego, że niektórzy z nas kończyli obiad, który zawsze jemy w przerwie między warsztatami, słowami „cout: zjedzone”.
Nic dziwnego więc, że 21 lutego został przywitany przez nas z niemałą ulgą. Okazało się, że klasa 1f, która dotąd bawiła się w grafice (co z sentymentem wspominamy z zeszłego roku), teraz miała zająć się sieciami, a my – powrócić raz jeszcze do 3ds Maxa. Tym razem nie animowaliśmy jednak tylko przedmiotów, ale i postaci ludzi. Cała zabawa polegała na stworzeniu bipeda, dopasowaniu go do pierwowzoru i wprawieniu całości w ruch. Sprawa niestety jedynie wyglądała tak prosto i choć nasz wykładowca był w stanie poradzić sobie z tym zadaniem w ciągu piętnastu kliknięć, część z nas miała ze zrobieniem tego samego niemałe problemy. Po obiedzie w karczmie ponownie rozdzieliliśmy się na grupy i udaliśmy na zajęcia. Podczas gdy połowa z nas rozpoczęła zmagania z „Drewniakiem” w 3ds Maxie, reszta zajęła się zgłębianiem HTML-u i zaprzyjaźnianiem się z Bootstrapem.
Warsztaty skończyliśmy odrobinę wcześniej niż zwykle i zadowoleni wróciliśmy do domów; wdzięczni za wytchnienie od programowania, ale i świadomi tego, że nasza następna wizyta w Kielnarowej może już nie być tak przyjemna. Tymczasem jednak – czas na resztę weekendu!
Paulina Więcek