Brakuje wszystkiego, od artykułów higienicznych, po jedzenie, każdy obywatel zarabia tyle samo, bez względu na to, jakie ma wykształcenie. Kilometrowe kolejki, kartki, sklepy, przypominające polskie Pewexy – a to wszystko w XXI wieku. Witamy na Kubie.
12 lutego w naszym liceum gościł Grzegorz Chachura, który wraz ze swoimi przyjaciółmi należy do grupy podróżników przemierzających świat jak długi i szeroki. Tematem przeprowadzonej przez niego lekcji była Kuba – wyspa położona na Morzu Karaibskim. Malownicze widoki, piękna architektura, plaże, zabytkowe samochody, a to wszystko w kolorowej otoczce regionalnych tańców. Istny raj dla turystów.
I to oni są tutaj najważniejsi, to dla nich również buduje się odrealniony wizerunek tej wyspy, o czym uświadomił nas nasz gość. Większość ludzi chce pracować w turystyce, bo to najbardziej dochodowe zajęcie na Kubie. Napiwki jakie te osoby otrzymują nie są kontrolowane przez rząd. Najbardziej opłacalnym zawodem na Kubie jest właśnie kelner oraz taksówkarz. Transport w tym kraju w większości jest prywatny, a nieliczne publiczne autobusy są przerażająco przepełnione. Między tubylcami, a turystami istnieje wielka przepaść. Poziom życia Kubańczyków woła o pomstę do Nieba. Istnieje nawet osobna waluta dla mieszkańców oraz dla przyjezdnych, jak wiadomo, ta druga warta więcej. Wszystko jest państwowe, socjalizm. Zjawisko bezrobocia jest tam jednak nieznane, co spotkało się z naszym zdziwieniem – są tworzone surrealistyczne miejsca pracy – rzecz, która może być wykonana przez jedną osobę rozdzielona jest między kilka, co w rezultacie opóźnia i utrudnia pracę.
System, który został wprowadzony drogą rewolucji i trwa do dzisiaj w celu zmniejszenia przepaści pomiędzy bogaczami i biedakami, chyba odniósł swój sukces. Nie ma żadnych antagonizmów – wszyscy są biedni. Nad krajem swoją twardą rękę trzymają bracia Castro, którzy regularnie wcielają w życie „rewolucyjną sprawiedliwość”. Rzeczywistość na Kubie przypomina tę, która pożegnała nasz kraj w roku 1989. Kubańczycy, traktujący każdego turystę jako róg obfitości, ukazują czasami też w stosunku do niego to bardziej mroczne oblicze. Często ludzie naciągani są na podróbki różnych artykułów regionalnych – np. cygar, z których Kuba słynie, słyszy się o kradzieżach. Marne w naszych oczach opakowania, czy resztki szamponu są tam prawdziwym rarytasem. Pomimo tak ciężkiego, komunistycznego życia ludzie kultywują nadal swoją tradycję i ukazują piękno i bogactwo swojej kultury.
Szkoda tylko, że przeciętny przyjezdny jest w pewien sposób izolowany od „miejscowej biedoty”, co mocno zaznaczył nasz gość, który wraz z żoną nie korzystał z usług żadnego biura turystycznego –podróżował na własną rękę. Mieliśmy okazję zobaczyć wiele zdjęć wyspy ukazujących naprawdę czarujące perełki architektoniczne, które niestety niszczeją wskutek zaniedbania. Usłyszeliśmy też liczne anegdoty przybliżające nam życie codzienne na Kubie.
Karolina Płoskoń