Tadeusz Mazowiecki, pierwszy niekomunistyczny premier, w ostatnich latach doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, zmarł w poniedziałek nad ranem, w wieku 86 lat. Patrzył na Polskę globalnie i bez złudzeń. Zawsze szukał dialogu i kompromisu, nawet gdy przegrywał.
Flaga na Pałacu Prezydenckim została opuszczona do połowy masztu na znak żałoby. Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział, że zostanie ogłoszona żałoba narodowa, a pogrzeb będzie miał rangę najwyższą z możliwych.
Premier Donald Tusk wspominał wczoraj, że tam, gdzie był Tadeusz Mazowiecki, tam sprawy publiczne nabierały głębi.
Pierwszy premier niekomunistycznego rządu sprawował władzę 498 dni. Jego rządy w latach 1989-1990, rozpoczęły się w okresie gospodarczego chaosu, galopującej inflacji, błyskawicznie rosnącego bezrobocia, pustej kasy państwowej i rozchwiania wielu struktur administracyjnych. Mimo to jego gabinet ma na koncie sporo sukcesów. W ciągu 14 miesięcy położył podwaliny pod demokratyczne i suwerenne państwo, utrwalił granicę z Niemcami, zainicjował pierwsze wolne wybory samorządowe, przyjął pełną odpowiedzialność za szokowa terapię gospodarczą. Tej skokowej zmiany Polski dokonał człowiek, któremu zarzucano nadmierną ostrożność i „siłę spokoju”. Mylono jego rozwagę, namysł i poczucie odpowiedzialności z powolnością. Spieszył się powoli, ale kroczył odważnie. Nie lubił ryzykować losu narodu. Głęboko przeżywał nieuczciwe wykręcenie znaczenia jego słów o „grubej kresce”. Do końca życia tłumaczył, nie był to akt abolicji dla ludzi winnych przestępstw popełnionych w tamtym systemie.
Ryszard Bugaj, który znał Mazowieckiego od czasów PRL-owskiej opozycji, uważa, że polityka Tadeusza Mazowieckiego była bardzo dojrzała.
– Patrzył na Polskę globalnie i bez złudzeń – opowiada Bugaj. – Był też trochę lewicowy, choć wynikało to ze społecznej nauki Kościoła katolickiego, z którym był mocno związany. To nie przypadek, że jako premier trochę hamował impet gospodarczych przemian, za które część społeczeństwa zapłaciła wysoką cenę.
Związki Tadeusza Mazowieckiego z polityką datują się od czasów PRL. Był związany z Klubem Inteligencji Katolickiej i miesięcznikiem „Więź". W 1961 roku został posłem na Sejm z ramienia katolickiej grupy Znak. Jako chrześcijanin głęboko przeżywający sens tego słowa uprawiał politykę moralną, co na ogół w zderzeniu z cynizmem skazane było na porażkę. W PRL była to walka o emancypację społeczeństwa i wolności obywatelskie. Jako poseł koła Znak bronił młodzieży prześladowanej w marcu 1968 r. W grudniu 1970 r. domagał się powołania specjalnej komisji do wyjaśnienia zajść na Wybrzeżu. Utracił z tego powodu mandat poselski. W 1977 r. został rzecznikiem głodujących opozycjonistów w warszawskim kościele św. Marcina. Wreszcie w Sierpniu’80 wraz z Bronisławem Geremkiem przyjechał do Stoczni Gdańskiej. Stanowił tandem najbliższych doradców Lecha Wałęsy.
W 1980 roku Mazowiecki jako inicjator apelu 64 intelektualistów solidaryzujących się ze strajkującymi robotnikami pojechał do Stoczni Gdańskiej i został jednym z doradców.
Wielu polityków uważa, że Mazowiecki był człowiekiem dialogu i m.in. dzięki jego postawie doszło do obrad Okrągłego Stołu, gdzie rządząca PZPR i opozycja solidarnościowa ustaliły warunki pokojowego przekazania władzy.
Polska polityka zawdzięcza Mazowieckiemu także preambułę do obecnej konstytucji. Znalazło się w niej odniesienie do chrześcijańskiego dziedzictwa.
– Preambuła, którą napisał Tadeusz, to jest piękny krótki tekst – uważa Bugaj. – Mazowiecki znalazł formułę, która pogodziła nowoczesne państwo z tradycją. To on jest prawdziwym ojcem konstytucji.
Ważna też była rola, jaką odegrał na Bałkanach. W latach 1992–1995 był z ramienia ONZ obserwatorem konfliktu w byłej Jugosławii. Jego zadaniem było odbycie misji do wszystkich krajów byłej Jugosławii i przygotowanie raportów o sytuacji praw człowieka w tym regionie. Ostatecznie zrezygnował z misji na znak protestu przeciwko bezsilności wspólnoty międzynarodowej wobec zbrodni popełnianych na terenie byłej Jugosławii. Był jedynym wysokim funkcjonariuszem ONZ, który podał się do dymisji.
Żegnamy lidera historycznych zmian, jednego z najwybitniejszych polskich polityków XX wieku i bardzo dobrego człowieka. Wielkość Tadeusza Mazowieckiego jest bezdyskusyjna, ale w sposobie uprawiania polityki przypomina inną, wielką postać – Waclawa Havla. Jedną miał obsesję – szlachetnego polskiego inteligenta, który pragną Polski dobrej, mądrej, bezpiecznej i demokratycznej. Szedł wyprostowany, wśród tych co na kolanach.